lumberjack napisał(a): Straszne pierdolenie. Chyba nie doświadczyłeś, przy staraniu się o dziecko, poronienia w takim np. 3 miesiącu ciąży. Ja żem doświadczył, byłem na oddziale dla kobiet po poronieniu i łyżeczkowaniu i wiem dokładnie jak to wygląda. Znam stan psychiczny i fizyczny kobiety po poronieniu. Nikomu tego nie polecam ani nie życzę i zakładam, że przy aborcji stan kobiety jest podobny. No chyba, że mamy do czynienia z jakąś pierdolniętą feminazistką dla której pierdolnięcie se aborcji jest powodem do dumy i chlubienia się tym. Wrzucałem tu kiedyś filmik z jedną taką.
Reasumując - jak ktoś nie chce mieć dziecka lepiej zapobiegać niż usuwać.
Podstawowa różnica taka, że poronienie dotyczy osoby, która chce mieć dziecko. A aborcja osoby, która dziecka nie chce. Nie jest też prawdą, że każda kobieta w skowronkach znosi ciążę. Owszem są bardzo lekkie jej przebiegi, ale bardzo często jest inaczej. Jak już jesteśmy przy dowodach anegdotycznych to moja siostra, która była ostatnio w ciąży i szczęśliwie donosiła dzieciaka podsumowała to jednym zdaniem "jak ktoś przy mnie ciążę nazwie stanem błogosławionym to mu zęby chyba wybiję". Ciąża lekka nie była, siostra miała sporo szczęścia, była nawet sytuacja w której jej życie było bezpośrednio zagrożone.
lumberjack napisał(a):DziadBorowy napisał(a): Czyli ogólnie jednak dopuszczasz możliwość zabijania ludzi.
No i? Standardem jest też jeżdżenie dieslami i benzyniakami. I co z tego - przyjmujemy, że jak coś gdzieś jest jakimś standardem, to jest z definicji
słuszne?
No i pomijam tutaj słuszność lub nie - ale jest to mocna wskazówka za tym, że polskie feministki mają podobne oczekiwania jeżeli chodzi o aborcję na życzenie. A postulaty mają być proste i przejrzyste a nie wchodzić w szczegóły ewentualnej późniejszej legislacji.
Cytat:Głupie to to. I co jak jakaś kobita się nagle rozmyśli z urodzenia dziecka i będzie chciała abortować je po 12 tygodniach i jednym dniu, to już się musi prosić o zgodę jakiegoś lekarza? Jestem przeciw takim faszystowskim ograniczeniom praw kobiet.
Niepotrzebna ironia. Gdzieś należy arbitralnie ustalić granicę, gdy aborcja jest dozwolona. Zważywszy etapy rozwoju płodu 12 tydzień ciąży jest całkiem sensowną opcją. A przepisy te powszechnie są znane i kobieta rozważająca aborcję wie, że musi zadecydować do 12 tygodnia a nie 12 tygodnia i jednego dnia. Tak wygląda świat - jak do skarbówki spóźnisz się o jeden z dzień z terminem też będą tego konsekwencje i nikt nie będzie słuchał tłumaczeń, że to tylko kilka godzin spóźnienia.
Cytat:Ja też, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach i nie płodu tylko dziecka. Nie wiem jakie tam proaborcjoniści mają definicje zlepków komórek, ale jak ludzie doświadczają poronienia 12-tygodniowego płodu, to czują smutek z powodu utraty dziecka, a nie płodu.
Jak wyżej - dotyczy to kogoś kto chce urodzić i oczekuje dziecka. To zupełnie inna sytuacja gdy ktoś rodzić nie chce.
Cytat:Najwygodniej jest nazywać wszystko płodem albo zlepkiem komórek, wtedy po takim odczłowieczeniu aborter nie odczuje dyskomfortu psychicznego.
Najwygodniej wszystko nazwać jest dzieckiem i krzyczeć o mordowaniu nienarodzonych ludzi. W ten sposób przeciwnik aborcji nie odczuje dyskomfortu psychicznego związanego z tym, że w wielu sytuacjach konieczność donoszenia ciąży oznacza prawdziwe ludzkie dramaty.
Cytat:Dla mnie jedno i drugie to przegięcie.Masz prawo do swojej opinii. Zauważ, że jednak nie uzasadniłeś tego dlaczego przegięcie w tych sytuacjach jest takie samo.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

