ZaKotem napisał(a): Zostać weganinem jest względnie łatwo, natomiast aby zostać wegeideologiem i przekonywać wszystkich mięsożerców, że są jak Hitler, trzeba już włożyć sporo wysiłku.No tak. Ale dla Twojego powyższego argumentu rozróżnienie między wegeidologiem a weganinem jest nieistotne. Istotne jest rozróżnienie między weganinem, a wybiórczym mięsożercą dokładającym starań, co ląduje na jego talerzu.
Z drugiej strony mamy przecież takich wybiórczych mięsożerców, którzy szukają wyłącznie mięsa zabitego w określony, z założenia humanitarny, sposób. Są to Żydzi i muzułmanie. Problem w tym, że w pościgu za wydajnością ten sposób stał się swoją karykaturą, okrutniejszą od „zwykłego” uboju przemysłowego.
Cytat:Ja kury nie zabije, za bardzo przejmujące. Do menu możesz jeszcze dodać króliki ( albo i koty po oskórowaniu ponoć nie do odróżnienia ).No ja właśnie, o ile jeszcze mogę sobie wyobrazić, że zabijam kurę, o tyle króliczka – nie ma bata.
