O ile instynktownie się z tym zgadzam, to jednak mam konsternację (offtop warning).
Wnioskuję z powyższego, że idealnym (utopijnym) stanem byłby brak cierpienia i/lub wydłużanie życia w nieskończoność i/lub dojście do jakiejś 'granicy' w dobrostanie (tak chyba u nas się nazywa "well-being"). Zastanawiające jest moim zdaniem, czy cierpienie jako odczuwanie bólu bądź jako inne zjawiska występujące w mózgu jest rzeczywiście czymś, co powinno się zredukować do zera (nie twierdzę, że nie należy go minimalizować). W odniesieniu do zwierząt (inne królestwa raczej się nie kwalifikują), czy mamy jakieś dane co się dzieje, kiedy w środowisku danej istoty żywej nie ma cierpienia?
Anatar napisał(a): Alternatywą zabijania wszystkich żyjących istot jest minimalizacja cierpienia, maksymalizacja tzw. "well-being" oraz wydłużanie życia, aby można było trwać w tym stanie przez jak najdłuższy czas.
Wnioskuję z powyższego, że idealnym (utopijnym) stanem byłby brak cierpienia i/lub wydłużanie życia w nieskończoność i/lub dojście do jakiejś 'granicy' w dobrostanie (tak chyba u nas się nazywa "well-being"). Zastanawiające jest moim zdaniem, czy cierpienie jako odczuwanie bólu bądź jako inne zjawiska występujące w mózgu jest rzeczywiście czymś, co powinno się zredukować do zera (nie twierdzę, że nie należy go minimalizować). W odniesieniu do zwierząt (inne królestwa raczej się nie kwalifikują), czy mamy jakieś dane co się dzieje, kiedy w środowisku danej istoty żywej nie ma cierpienia?
"Carl nie chciał po prostu wierzyć: on chciał wiedzieć."
- Ann Druyan
- Ann Druyan

