Adeptus,
Początkiem pisowskiego zamachu na TK były wydarzenia z maja 2007, gdy TK odrzucił jako niekonstytucyjną ustawę lustracyjną autorstwa PIS. W zamierzeniu Kaczyńskiego miała ona pełnić rolę "młota na czarownice" zapewniając mu możliwość szantażowania i kontrolowania bardzo szerokiego kręgu ludzi sprawujących jakąkolwiek władzę w kraju. TK uwalił mu tę ustawę, czym zasłużył sobie na dożywotnią nienawiść "ojca narodu". Kaczyński już wtedy p...ł o "imposybilizmie", czyli niemożności rządzenia w warunkach, gdy władzy patrzą na ręce niezależne organy wymiaru sprawiedliwości i szykując przez lata odwet, na pierwszym miejscu listy proskrybcyjnej umieścił TK. Wiedział, że jego przejęcie, zablokowanie, bądź ubezwłasnowolnienie jest warunkiem koniecznym wprowadzenia w Polsce dyktatury.
I tyle, czego by Platforma nie zrobiła, los TK po wyborach 2015 był przesądzony. Dowodem na prawdziwość tej tezy jest wycofanie po wyborach przez PIS własnego zapytania o konstytucyjność wyboru trzech sędziów przez PO. Po wygranych wyborach nie było już ono Kaczyńskiemu potrzebne, miał przecież własny "długopis" w Pałacu Prezydenckim działający w trybie nocnym.
Cytat:Nie jest to mataczenie, tylko stwierdzenie faktu. Napisałeś, że "zaczęło się to od pisowskiego zamachu na TK w 2015 i 2016", podczas gdy faktem jest, że to PO pierwsza kombinowała przy składzie TK. I to jest fakt, którego nie zmienia Twoje gdybanie na temat tego, co sobie w głowie planował Kaczyński."Kombinowanie" PO nie miało żadnego wpływu na przebieg wydarzeń, w odróżnieniu od kombinowania Kaczyńskiego. Ale i to nie jest najważniejsze, założę, że jesteś po prostu młodym ignorantem nie znającym najnowszej historii swojego kraju(jesteś Polakiem, jak sądzę?) i przypomnę Ci kolejność wydarzeń.
Początkiem pisowskiego zamachu na TK były wydarzenia z maja 2007, gdy TK odrzucił jako niekonstytucyjną ustawę lustracyjną autorstwa PIS. W zamierzeniu Kaczyńskiego miała ona pełnić rolę "młota na czarownice" zapewniając mu możliwość szantażowania i kontrolowania bardzo szerokiego kręgu ludzi sprawujących jakąkolwiek władzę w kraju. TK uwalił mu tę ustawę, czym zasłużył sobie na dożywotnią nienawiść "ojca narodu". Kaczyński już wtedy p...ł o "imposybilizmie", czyli niemożności rządzenia w warunkach, gdy władzy patrzą na ręce niezależne organy wymiaru sprawiedliwości i szykując przez lata odwet, na pierwszym miejscu listy proskrybcyjnej umieścił TK. Wiedział, że jego przejęcie, zablokowanie, bądź ubezwłasnowolnienie jest warunkiem koniecznym wprowadzenia w Polsce dyktatury.
I tyle, czego by Platforma nie zrobiła, los TK po wyborach 2015 był przesądzony. Dowodem na prawdziwość tej tezy jest wycofanie po wyborach przez PIS własnego zapytania o konstytucyjność wyboru trzech sędziów przez PO. Po wygranych wyborach nie było już ono Kaczyńskiemu potrzebne, miał przecież własny "długopis" w Pałacu Prezydenckim działający w trybie nocnym.

