Polecam ten onetowy wywiad z prawdziwym antifiarzem - https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-oneci...ad/6f03k17
Cytat:A ilu członków Antify było choćby na tym wielkim stutysięcznym proteście kobiet 31 października, z którego filmy oglądamy?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, muszę najpierw wytłumaczyć, czym jest Antifa. To jest bardziej złożona historia i powód, dla którego nie jesteśmy przesadnie sexy dla mediów.
Czym więc jest Antifa?
Po pierwsze, nie są to bojówki – jakby chciała tego druga strona – które przyjeżdżają tu z Berlina, albo szkolą się za niemieckie czy "trzaskowskie" pieniądze.
Narodowcy niemal od początku protestów informowali o jadących z Niemiec bojówkarzach Antify.
Przyjazd niemieckiej Antify jest elementem ksenofobicznej kampanii strachu, którą prawica odprawia raz na rok czy dwa lata. To jest ten mit najeźdźcy, przed którym trzeba się bronić, a także narzędzie do mobilizacji kibiców, których uważają za nieogarniętych ideologicznie, ale przynajmniej potrafiących się bić.
Wracając do tego, czym jest Antifa...
To są ludzie o bardzo szerokim wachlarzu poglądów, które czasami niemal się wykluczają – od liberalizmu po anarchizm. Tym, co nas wszystkich łączy, jest sprzeciw wobec faszyzmu. W ramach Antify stosujemy szereg taktyk, jak demonstrowanie, rozdawanie ulotek, drukowanie gazetek, wlepek, prowadzenie blogów, fanpage'ów, działalność analityczna, edukacyjna czy pomocowa. Antifą może być dziewczyna z warzywniaka obok twojego domu i mówię o tym zupełnie dosłownie, bo znam taką jedną. Jednocześnie mogą to być wysoko wykwalifikowani i świetnie opłacani przysłowiowi ludzie z korporacji, których większość - wyobrażająca sobie Antifę jako osoby biegające na co dzień w kominiarkach - w ogóle nie skojarzyłaby z tym ruchem.
A co z taktyką wykorzystywania siły?
W tym szerokim wachlarzu wykorzystywanych przez nas taktyk bywa też przemoc. To nie oznacza tępego nawalania się, ale zawsze znaczy, że będziemy bronić ludzi, których oni atakują. To mogą być mniejszości seksualne, etniczne, różne wykluczone grupy, czy na przykład skłoty (opuszczone budynki zajęte przez grupę lokatorów bez zgody właściciela - red.), bo wiadomo, że 11 listopada skłoty są zawsze zagrożone. A obecnie ochraniamy protesty kobiet, nikt nas o to nie prosił, po prostu nie potrafimy być biernymi obserwatorami.
Kto więc w ramach Antify zajmuje się ochroną protestów?
Każdy, kto identyfikuje się z ruchem antyfaszystowskim – od przypadkowych ludzi po grupy, które spotykają się, żeby wspólnie trenować i zareagować na takiej demonstracji.
Jesteście w jakikolwiek sposób zorganizowani, tak jak wiele grup narodowców?
My nie jesteśmy żadną zhierarchizowaną organizacją i myślę, że właśnie to wykańcza psychicznie prawicę, a szczególnie rządzących. Nie mamy struktur, nie ma kierownictwa. Na pewno są osoby, które mogą mieć w naszym środowisku większy posłuch czy więcej kontaktów. Na przykład ja jestem osobą, która jest dobrze skontaktowana, ale nie mam żadnej mocy decyzyjnej, bo nad kim. Gdybym zaczął wydawać moim znajomym rozkazy, to popukali by się w czoło.
Po prostu skrzykujecie się na Facebooku, żeby ochraniać jakiś protest?
Nie ma żadnego konkretnego miejsca, na którym się skrzykujemy. Część z nas kontaktuje się towarzysko, inni w internecie na różnych stronach. My też przesadnie nie musimy się zwoływać, bo jeśli jest duża demonstracja, to jest naturalne, że na niej jesteśmy. Na przykład, znam grupę zawodowych ochroniarzy, czy ludzi z klubu sportowego, którzy w razie czego się pojawiają i pomogą. Część z tych ludzi ma swoją historię w ruchu antyfaszystowskim, a część przychodzi, bo ich dobrzy znajomi akurat mogą być zagrożeni.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

