Baptiste napisał(a): Myślę, że twoja teza wynika (podobnie jak w przypadku wielu innych osób głoszących podobne treści) z tego iż dostrzegasz problem w samym procesie spalania, gdzie tymczasem z punktu widzenia efektu cieplarnianego istotne jest to co się dzieje z produktami tegoż spalania, jak to wygląda w obiegu węgla w środowisku i gdzie tenże węgiel trafia. Czym innym jest nagłe i pokaźne dokładanie tego węgla do obiegu z pokładów materii organicznej sprzed miliardów lat, która od dawna w tymże się naturalnie nie znajdowała, a czym innym z materii organicznej sprzed kilku miesięcy, która za chwilę zostanie ponownie wyprodukowana z wykorzystaniem tegoż węgla.
No właśnie, płytcy ekolodzy nie mają większego pojęcia o tym jak wygląda obieg węgla w ekosferze.
Np. wszystkim się wydaje, że PT lasy są 'płucami planety', a to wierutna nieprawda.
Tylko młody, szybko rosnący las ma ujemny współczynnik CO2 (czyli zmniejsza stężenie CO2 w atmosferze).
Stary las, pełen butwiejącego i rozkładającego się drewna ma ten współczynnik zerowy, a nawet dodatni.
Tylko unikalne warunki panujące w kambrze, kiedy potężne ilości biomasy uległy subdukcji i pogrzebaniu w warunkach beztlenowych pozwoliły skutecznie wyeliminować węgiel z atmosfery.
Nie mówiąc o tym, że każda roślina, w momencie kiedy zapada zmrok zaczyna produkować CO2 tak samo, jak każdy inny organizm.
Rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana, niż się samozwańczym ekoentuzjastom zdaje.
Dlatego np. paradoksalnie niedegradowalny plastik zalegający w ekosferze można traktować, jako 'drugi depozyt'.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

