Ze środowiskiem Radia Maryja związany był nieżyjący już Bogusław Wolniewicz, który przecież wierzącym człowiekiem nie był. A jednak nikt tego w szeroko ujętym Kościele Rydzykowi nie wypomina. Bo i nie jest tak bardzo istotne czy publicyści faktycznie są z jednej gałęzi, tylko czy dana publicystyka wpisuje się w ramach jednego, spójnego nurtu. Wolniewicz sympatyzował z KrK więc kontrowersji nie budził.
Podobnie w antyklerykalnych mediach o kierunku lewico-liberalnym nie ma problemu z zapraszaniem duchownych. Ba, nie ma też problemu z „mieszaniem się kleru w politykę”, wręcz przeciwnie, to mieszanie się w politykę jest bardzo oczekiwane. Z jedną „małą” różnicą-zwrot musi być zgodny z ideą przewodnią danego medium. Stąd też nie są to przypadkowi duchowni, tylko kilka powtarzających się, starannie dobranych nazwisk (niczym Wróblewski w TVP, ekspert od wszystkiego). Duchowni Ci nie są przecież zapraszani po to aby podważać liberalno-lewicowy punkt widzenia, aby wdawać się w jakąś polemikę. Zapraszani są po to aby ten punkt widzenia wspierać i grzecznie przytakiwać, mówić to czego się od nich oczekuje i co będzie użyteczne np. z politycznego punktu widzenia.
Tak to na tym medialnym rynku wygląda zarówno u Rydzyka, jak i w jakimś Newsweeku. Ale nie wygląda tak w TP, który przecież ma za sobą pokaźny, katolicki bagaż.
Dlatego też TP na własne życzenie wystawia się na ogień krytyki ze strony tych, którzy na ten bagaż zwracają uwagę. Dodatkowo TP jest niekonsekwentny w swej obronie. Z podobną krytyką nie spotykają się od dziś, tylko od dawien dawna. Przez komunę i lata dziewięćdziesiąte. I to 25 lat temu najbardziej dostawali po dupie w związku ze znanym papieskim listem do ówczesnego redaktora naczelnego. W środowisku katolickim szeroko poruszany był pewien zarzut, który Jan Paweł II tygodnikowi poczynił, choć cały list jako taki był jednak przyjazny i napisany z życzliwymi intencjami i wyrazem uznania. Tygodnik to podkreślał, odcinał się od wszelkich zarzutów dotyczących bycia piątą kolumną, itp., a potem jak rasowy alkoholik kolejny raz wracał do swoich nałogów i przyzwyczajeń, które przynoszą mu krytykę.
To nie jest też tak, że jakiś nurt intelektualny w szeroko ujętym środowisku katolickim to TP i na tym koniec. Pojawił się np. trochę bardziej konserwatywny Klub Jagielloński (bez katolickiego przymiotnika, ale nie jest on szczególnie potrzebny) i osobiście według mnie to jest też lepsza jakość i ciekawiej piszący publicyści, np. dr Marcin Kędzierski.
Podobnie w antyklerykalnych mediach o kierunku lewico-liberalnym nie ma problemu z zapraszaniem duchownych. Ba, nie ma też problemu z „mieszaniem się kleru w politykę”, wręcz przeciwnie, to mieszanie się w politykę jest bardzo oczekiwane. Z jedną „małą” różnicą-zwrot musi być zgodny z ideą przewodnią danego medium. Stąd też nie są to przypadkowi duchowni, tylko kilka powtarzających się, starannie dobranych nazwisk (niczym Wróblewski w TVP, ekspert od wszystkiego). Duchowni Ci nie są przecież zapraszani po to aby podważać liberalno-lewicowy punkt widzenia, aby wdawać się w jakąś polemikę. Zapraszani są po to aby ten punkt widzenia wspierać i grzecznie przytakiwać, mówić to czego się od nich oczekuje i co będzie użyteczne np. z politycznego punktu widzenia.
Tak to na tym medialnym rynku wygląda zarówno u Rydzyka, jak i w jakimś Newsweeku. Ale nie wygląda tak w TP, który przecież ma za sobą pokaźny, katolicki bagaż.
Dlatego też TP na własne życzenie wystawia się na ogień krytyki ze strony tych, którzy na ten bagaż zwracają uwagę. Dodatkowo TP jest niekonsekwentny w swej obronie. Z podobną krytyką nie spotykają się od dziś, tylko od dawien dawna. Przez komunę i lata dziewięćdziesiąte. I to 25 lat temu najbardziej dostawali po dupie w związku ze znanym papieskim listem do ówczesnego redaktora naczelnego. W środowisku katolickim szeroko poruszany był pewien zarzut, który Jan Paweł II tygodnikowi poczynił, choć cały list jako taki był jednak przyjazny i napisany z życzliwymi intencjami i wyrazem uznania. Tygodnik to podkreślał, odcinał się od wszelkich zarzutów dotyczących bycia piątą kolumną, itp., a potem jak rasowy alkoholik kolejny raz wracał do swoich nałogów i przyzwyczajeń, które przynoszą mu krytykę.
To nie jest też tak, że jakiś nurt intelektualny w szeroko ujętym środowisku katolickim to TP i na tym koniec. Pojawił się np. trochę bardziej konserwatywny Klub Jagielloński (bez katolickiego przymiotnika, ale nie jest on szczególnie potrzebny) i osobiście według mnie to jest też lepsza jakość i ciekawiej piszący publicyści, np. dr Marcin Kędzierski.
"Łatwo jest mówić o Polsce trudniej dla niej pracować jeszcze trudniej umierać a najtrudniej cierpieć"
NN
NN
