geranium napisał(a): Póki obracamy się w kręgu zasad podstawowych (wartość osoby ludzkiej, prymat człowieczeństwa nad strukturami, sprzeciw wobec relatywizmu etycznego), wszystko jest mniej więcej jasne, chodzi tylko o stopień dydaktyki, jaki w publicystyce chcielibyśmy aplikować czytelnikom. Kiedy jednak przechodzimy do złożonej rzeczywistości społecznej, pytania zdecydowanie przeważają, bo katolicka nauka społeczna jest nauką pryncypiów, a nie praktyki. Żadna więc odpowiedź nie będzie ostatecznie wiążaca, gdy spróbujemy rozstrzygnąć np. zakres opiekuńczości państwa wynikający z zasady pomocniczości, albo proporcje zobowiązań pracodawcy i pracobiorcy w idealnym kodeksie pracy. Co tu na pewno jest zgodne z katolicką nauką społeczną, a co nie? Kto to ma zadekretować? Szukamy, zastanawiamy się, dyskutujemy, toczymy spory. Ciągle nie gubiąc z oczu pryncypiów, czyli osoby ludzkiej.
Wydaje się nam, że tak właśnie w „Tygodniku” myślimy i piszemy, i to nie od dzisiaj.
Co jest ostatecznym potwierdzeniem heretyczności TP (w rozumieniu Inspektora).
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

