Dmowskie, Piłsudskie, caraty, kamraty... Prawda jest taka, że 70% społeczeństwa to najzwyczajniejsi analfabeci, którzy przez osiem do dwunastu lat nie potrafili się nauczyć czytać. A o postaciach i zależnościach historycznych nie wiedzą nic, bo nic nie pamiętają. To jest jak z tą dwórką bodaj Ludwika Fefnastego, która zapytana o to, którego wspomina najlepiej odpowiedziała, że dwunastego bodajże, bo młoda wtedy była i było tak fajnie... Piłsudski to ktoś od ulic przemianowanych z Lenina i Stalina i gość co ma plac w każdym mieście. A Dmowski to gość, który ma też ulicę, tylko w poprzek Piłsudskiego. Dowolna sonda uliczna pokazuje, że Polcy i Polaki nie mają pojęcia o czymkolwiek. O jakiej edukacji tu mowa? To są frajerzy ciężkiego kalibru, którzy kupują propagandę w stylu bolszewików. Każdy kit tym matołom da się wcisnąć, co z resztą czynione jest nader gorliwie przez każdego cwaniaka. Naród chce cudów i Raju na Ziemi, który mu się widzi niczym majówkowy Gryll przy piwerku i wódeczce oraz rzewnych pieśniach Zenona The Wieshtscha. I kupi kit od każdego, kto powie, że im ten Raj zapewni. Jak edukować kogoś, kto jest wieloletnio odporny na literki a przy głosowaniu oddaje głos na spis treści? W dupie mam syzyfizm stosowany. Co ja jestem sado-maso?
Sebastian Flak

