E.T. napisał
Jak mówi stare porzekadło, za siebie rzucisz, przed sobą znajdziesz. Natura ludzka się nie zmienia, choć mit o nowym wyzwolonym człowieku ma się bardzo dobrze.
Powiedziałbym, że określenie jest nie tyle ładne, co eufemistyczne.
Wszyscy to widzimy, gdzie ta słynna akceptacja różnorodności? Jest, oczywiście tylko wśród myślących tak samo w ramach trybalizmu.
Litry Wody napisał
A dostarczyłbyś wiedzy, którzy sędziowie, które sądy, na jakiej podstawie nie kwestionowały procedury głosowania? Oczywiście jeszcze z polskim prawniczym tłumaczeniem. Miła zabawa w stylu bla, bla, bla....
Przy takim podejściu trudno jest zrozumieć bunt części amerykańskiego społeczeństwa. No bo skoro wiodące media tak powiedziały, to tak jest. A jaka jest rzeczywistość po za propagandą?
Podrzucam link do bardziej niezależnego źródła The Heritage Foundation, wyliczone są "błędy bez znaczenia" i dobry komentarz.
Pisałem wcześniej o archaicznym sposobie głosowania utrzymywanym przez obie partie. Najwyraźniej nie miało to większego znaczenia, bo zawsze wygrywał "swój". Nie można stwierdzić kto teraz bardziej mataczył i czy miało to decydujący wpływ na wynik. Niemniej warto zauważyć, że sposób korespondencyjny bardzo trudny do weryfikacji, o dziwo dawał zwycięstwo Bidena. Sprawę zaciemnia jeszcze ustawa 230 zwalniająca tego typu portale z odpowiedzialności za treści tam publikowane, a dająca duże swobody określaniu treści szkodliwej. Republikanie i demokraci zgodni są, że wymaga ona poprawy, Trump w imię wolności słowa domagał się jej zniesienia. Niemniej demokraci, co ma sens chcą oddzielić jej poprawę od obecnych zawirowań politycznych. Niestety mleko się już rozlało podczas kampanii, na co Trump zwracał uwagę. Zablokowanie 70 tysięcy kont na Twitter i zapowiedzi dalszych banów przez Dorseya dolały tylko oliwy do ognia. Wielcy umocowani są w liberalnym establishmencie i bliżej im do demokratów co zaowocowało jednostronną cenzurą, choć zdania są tu podzielone.
Bez wyjścia z bańki trudno oceniać Trumpa. Ja dodam plus dla niego. Nie rozpoczął żadnej wojny, co jest wręcz nieprawdopodobne w przypadku USA. Dla nas siedzących przy kawce z laptusiem na kolanach we fotelu, wydaje się to czymś odległym. Tam gdzie toczą się wojny jest ból, śmierć i nędza. Można to oczywiście położyć to na karb słabnięcia USA i będzie w tym coś na rzeczy. Dokonał jednak niespotykanego manewru. Do wojny zawsze dążą koncerny zbrojeniowe dla których pokój i rotacyjna wymiana uzbrojenia pozwala ledwo przeżyć, na tym nie robi się interesów. Trump doprowadził do podpisania kontraktu z Saudami na uzbrojenie za 110 mld $. Bez tego kontraktu ...... Warto o tym pamiętać.
Cytat: Trybalizm jest raczej domeną tych lokalnych środowisk, które ze względów ekonomicznych duszą różnorodność (silna współzależność ludzi z tych środowisk skutkuje ich homogenizacją)), której niestandardowe potrzeby mogą ulec zaspokojeniu dopiero w sprzyjających środowiskach wielkomiejskich.
Jak mówi stare porzekadło, za siebie rzucisz, przed sobą znajdziesz. Natura ludzka się nie zmienia, choć mit o nowym wyzwolonym człowieku ma się bardzo dobrze.
Cytat:Świat mediów społecznościowych i baniek filtrujących to zadziwiająca mieszanka hipernowoczesności z quasi-magicznymi rytuałami plemiennymi – takimi jak gromadne potępianie inaczej myślących. Ten cybertrybalizm prowadzi do neobarbarzyństwa. I w efekcie do zubożenia człowieka. Jednak problem wykracza poza jednostkową psychologię i generuje poważne problemy społeczne. Szczególnie w obecnym systemie politycznym zakładającym pewne kompetencje społeczne i intelektualne u obywateli. Jak bowiem zauważają Engin Bozdag i Jeroen van den Hoven na łamach pisma „Ethics and Information Technology”, internauci zamykają się w tzw. bańkach filtrujących – grupkach podobnych sobie osób i portali. Prowadzi to do zawężenia horyzontów i zamknięcia na osoby o innym światopoglądzie. „W przypadku politycznej informacji może to prowadzić do sytuacji, w której użytkownik nigdy nie dostrzega odmiennych światopoglądów w kwestiach politycznych i moralnych. […] To odbija się w konsekwencji na jakości poznawczej informacji, ze szkodą dla różnorodności perspektyw i dyskursu publicznego” – twierdzą Bozdag i Hoven. Oto ładne określenie głupoty.
Powiedziałbym, że określenie jest nie tyle ładne, co eufemistyczne.
Cytat:Człowiek pewny, że wszyscy jego znajomi, wszyscy dobrzy ludzie podzielają jego przekonania, gdy natrafi na osobę inaczej myślącą, uzna ją za dziwadło lub człowieka złej woli. Stwierdzi, że zamiast na argumenty (których często brak) zasługuje on wyłącznie na agresję lub atak osobisty. W efekcie „dyskusja” w mediach społecznościowych pomiędzy członkami różnych baniek sprowadzi się do wyzwisk.Całość.
Wszyscy to widzimy, gdzie ta słynna akceptacja różnorodności? Jest, oczywiście tylko wśród myślących tak samo w ramach trybalizmu.
Litry Wody napisał
Cytat:W których konkretnie stanach, którzy konkretnie sędziowie i konkretnie dlaczego odmawiali prawnikom Trumpa dostępu do kart do głosowania, maszyn liczących i możliwości przeprowadzenia weryfikacji podpisów?
A dostarczyłbyś wiedzy, którzy sędziowie, które sądy, na jakiej podstawie nie kwestionowały procedury głosowania? Oczywiście jeszcze z polskim prawniczym tłumaczeniem. Miła zabawa w stylu bla, bla, bla....
Przy takim podejściu trudno jest zrozumieć bunt części amerykańskiego społeczeństwa. No bo skoro wiodące media tak powiedziały, to tak jest. A jaka jest rzeczywistość po za propagandą?
Podrzucam link do bardziej niezależnego źródła The Heritage Foundation, wyliczone są "błędy bez znaczenia" i dobry komentarz.
Pisałem wcześniej o archaicznym sposobie głosowania utrzymywanym przez obie partie. Najwyraźniej nie miało to większego znaczenia, bo zawsze wygrywał "swój". Nie można stwierdzić kto teraz bardziej mataczył i czy miało to decydujący wpływ na wynik. Niemniej warto zauważyć, że sposób korespondencyjny bardzo trudny do weryfikacji, o dziwo dawał zwycięstwo Bidena. Sprawę zaciemnia jeszcze ustawa 230 zwalniająca tego typu portale z odpowiedzialności za treści tam publikowane, a dająca duże swobody określaniu treści szkodliwej. Republikanie i demokraci zgodni są, że wymaga ona poprawy, Trump w imię wolności słowa domagał się jej zniesienia. Niemniej demokraci, co ma sens chcą oddzielić jej poprawę od obecnych zawirowań politycznych. Niestety mleko się już rozlało podczas kampanii, na co Trump zwracał uwagę. Zablokowanie 70 tysięcy kont na Twitter i zapowiedzi dalszych banów przez Dorseya dolały tylko oliwy do ognia. Wielcy umocowani są w liberalnym establishmencie i bliżej im do demokratów co zaowocowało jednostronną cenzurą, choć zdania są tu podzielone.
Bez wyjścia z bańki trudno oceniać Trumpa. Ja dodam plus dla niego. Nie rozpoczął żadnej wojny, co jest wręcz nieprawdopodobne w przypadku USA. Dla nas siedzących przy kawce z laptusiem na kolanach we fotelu, wydaje się to czymś odległym. Tam gdzie toczą się wojny jest ból, śmierć i nędza. Można to oczywiście położyć to na karb słabnięcia USA i będzie w tym coś na rzeczy. Dokonał jednak niespotykanego manewru. Do wojny zawsze dążą koncerny zbrojeniowe dla których pokój i rotacyjna wymiana uzbrojenia pozwala ledwo przeżyć, na tym nie robi się interesów. Trump doprowadził do podpisania kontraktu z Saudami na uzbrojenie za 110 mld $. Bez tego kontraktu ...... Warto o tym pamiętać.

