PiS wywołał podobne zjawisko, co Trump w Stanach - wpuścił na salony taką szurię, że nawet część głębokiej prawicy zaczyna się moderować (druga część się radykalizuje). Daje to takie zabawne efekty, że Terlikowski pisze dziś sensowniej niż Ziemkiewicz, co z dekadę temu nie było wcale oczywiste.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

