DziadBorowy napisał(a): U nas jest przecież tak samo. Z tym, że tłumy nie w restauracjach a w galeriach i kościołach. Przejeżdżałem dzisiaj koło jednego akurat w monecie zakończenia mszy. Wysypało się z niego tyle ludzi, że limity musiały być w środku przekroczone 4-5 krotnie. Gdyby to była restauracja już dawno pewnie byłby tam też sanepid, urząd skarbowy i policja.
Dlatego ogólnie piszę o Europie. Bo i w Polsce i we Włoszech i w innych krajach UE podobne absurdy.
Mnie ta cała sytuacja z pandemią leczy z "europocentryzmu". Niby kraje pierwszego świata, niby takie towarzystwo wykształcone i mądre, niby tak wyposażone we wszystkie cuda techniki, niby pod każdym względem takie zaawansowane społeczeństwa a mimo to wszędzie intelektualny paździerz. Wygrał instynkt stadny, jakaś zakodowana w genach chęć do tłoczenia się w kupie.
Jak tak się patrzy na zachowania społeczeństw/ludzi, to można wywnioskować, że siła przewodnia ludzkości - która będzie ciągnęła nasz gatunek w górę albo przynajmniej która jest na tyle ogarnięta i rozumna, że nie da się zniszczyć jakiemuś wirusowi - znajduje się nie w Europie czy USA tylko tam gdzie są Tajwany, Hong Kongi, Singapury, Koree Południowe i inne Japonie.
A Europa będzie/jest skansenem/ciemnogrodem złożonym z państw-średniaków, których potencjał będzie dławiony przez własną głupotę odnośnie postępowania wobec covida oraz przez rozbuchany socjal i podatki. Tutaj zawsze będzie srako-tako.
Tylko Niemcy będą jakimś tam wyjątkiem zarządzającym całą tą masa upadłościową wokół.
Iselin napisał(a): Zastanawiam się, jak w ogóle sprawdzają te limity w galeriach.
Nikt nigdzie nie sprawdza. No bo jak? Musiałby ktoś stać i przy wejściu i liczyć ciągle wchodzących i wychodzących. Nigdy nigdzie czegoś takiego nie widziałem.
Iselin napisał(a): Jakoś muszą. Ale tłumy tańczących i pijących ludzi to przesada. Lepiej stracić klub czy być przyczyną śmierci wielu ludzi?
Lepiej stracić klub.
No ale kurna jego kurza twarz - lepiej stracić kościół czy być przyczyną śmierci wielu ludzi? Kościelni wybrali śmierć ludzi i jakoś nie mają z tym wyrzutów sumienia. Trza zachować jakąś konsekwencję - albo troszczymy się o życie ludzi i służby pilnują zarówno klubów jak i kościołów albo pozwalamy funkcjonować jednym i drugim na tych samych zasadach.
Rozumiem, że Biedronek etc. nie da się zamknąć, bo ludzie by pomarli z głodu, ale tak se myślę, że sporo ludzi może poumierać "psychicznie"/rozchorować się na depresję z powodu siedzenia w domu/więzieniu. Nie każdy jest aspołecznym odludkiem introwertykiem, który czuje się dobrze w izolacji. Dla wielu ludzi, ekstrawertyków itp. potrzeba socjalizacji, kontaktu z innymi jest tak wielka jak potrzeba zaspokojenia głodu. Klubowicze i uczestnicy mszy zaliczają się właśnie do tego samego zbioru ludzi potrzebujących integracji stadnej.
Iselin napisał(a): Poza tym zastanawia mnie jedna rzecz. Skoro wiara chodzi do tych otwartych knajp i jeździ na ferie, to znaczy, że ma pieniądze na rozrywkę. Co by było, gdyby za każdym razem, kiedy ktoś nie pójdzie do zamkniętego klubu, wpłacał jedną piątą czy jedną czwartą tej kasy na zrzutkę dla niego? Tymczasem te zrzutki, które się pojawiają , idą często bardzo mizernie. Ludzie niby współczują właścicielom, ale bezinteresownie nie pomogą.
Racja.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

