gąska9999 napisał(a): ZaKotem:
Ale z europejskich kolonii w Afryce nie wożono chyba kapusty i ziemniaków tylko banany, chyba rzadziej pomarańcze bo rosną w Hiszpanii i Grecji. Wożono tylko niektóre rzeczy powiedzmy 10% masy żarcia w kilogramach tego co zjadali w Europie.
Ja z tego wożenia kapusty z Rzeszowa do Berlina poczułam "zapach biedy" tamtych czasów.
To wożenie kapusty i spichlerz w Polsce to plecenie bzdur w "oparach biedy".
W Afryce murzynek Bambo, jak były kolonie i wożono do Europy banany to murzynek Bambo spał w szałasie z traw i gałęzi i biegał boso i w używanych samych majtkach przysłanych z Europy. Żywił się tymi bananami i zrywał banany rękami.
W Polsce jest zimno i zima i trzeba mieć piece na węgiel i węgiel na opał, trzeba gromadzić zapasy na okres od jesieni do lata, żeby przeżyć do kolejnego sadzenia kapusty. Trzeba mieć prąd, elektrownię i żarówkę żeby przeczytać niemiecką instrukcję do obsługi traktora do kapusty i zbóż żeby była mąka. Trzeba mieć niemiecki śrubokręt z wymiany na kapustę, żeby naprawić traktor.
No właśnie w Polsce w latach 30 Murzynek też boso biegał. Jeszcze mój łojciec, już po wojnie, był Murzynkiem i grał w kosza buty zakładał jeno do kościoła i na wielki mróz, bo na niewielki się nie opłacało. Piece opalało się nie węglem, tylko drewnem albo wręcz chrustem, a elektryczność we wsi to może pan dziedzic miał, a może i nie.
Transport w XX wieku to nie problem. Przecież w Rosji miasta syberyjskie też zaopatruje się w żywność z terenów rolniczych oddalonych o setki kilometrów. Problemem jest niewydolność gospodarki opartej na wyzysku, co podręcznikowo przerobiono w ZSRR.

