Gawain napisał(a): No właśnie jest przekonanie, że "kiedyś to były czasy! Tera to nie ma czasów!". I powszechny jest kult matki Gai, która bez chimii jedzeniem darzyła, świętojebliwców cnotliwych i uććiwości i miłości bliźniego wszechobecnej. A że drzewiej było kurestwo, głód, syf i katorga a ludzie to były chuje, może nawet więksi niż dziś. Ciekawi mnie realny odsetek wychowywania w rodzinach dzieci ze skoku w bok. Dzisiaj to jeszcze 20%, przy dawnej rozwiązłości, to jakiś lokalny Czyngis mógł zapylać całymi wioskami, a przy odpuście to nawet parafiami. Nawet bym pobadał zjawisko tylko źródeł, kuźwa, nie sposób wynaleźć...Ja ci powiem, że u mnie z genealogi, którą doprowadziłem w obu gałęziach do XVIII w. na jakieś sto pięćdziesiąt bachorków zdarzyło się kilka dzieciątek, które zgłaszała samotna matka lub akuszerka, a ojciec NN.
A ile było przypudrowanych sytuacji albo ślubów post factum, ciężko policzyć.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

