lumberjack napisał(a): Ale każdy kiedyś coś miał. Kaczyńscy skończyli studia na komuszych uczelniach, a żeby to osiągnąć nie mogli być jakoś zbytnio otwarcie antykomunistyczni. Raz dwa by ich wywalono. Albo moja babcia - była za komuny dentystką a oprócz tego dużo różnych orderów od Polski Ludowej dostała za działalność w Komitecie Antyalkoholowym (czy jakoś tak). Nie każde też powiązanie z PRLem należy uznawać za dyskredytujące. Podobnie obecnie - nie zawsze bycie urzędnikiem w III RP to wstyd. Czasem są to potrzebne posady, które są pożyteczne dla ludzi. Nie każdy urzędas to żona pisowca w spółce skarbu państwa.
No ale ich komuch to dobry komuch. Dowalić trzeba całej reszcie, stąd wiadra pomyj wyleją na Szymborską czy Woleńskiego ze względu na to, że na jakimś tam etapie życia mieli epizody z partią, ale taki Piotrowicz już im przeszkadzał nie będzie, mimo, że w okresie stanu wojennego gdy tamci od partii się odcinali on święcił triumfy swojej kariery.
A już szczytem zwyczajnego skurwysyństwa była tzw. ustawa dezubekizacyjna w której na równi potraktowano oprawców opozycji jak i milicjantów, którzy prowadzili śledztwo i ujęli Trynkiewicza. Sąsiad przez większość PRL pracował na milicji - jako elektryk - załapał się na ustawę obcinającą emerytury i umarł w nędzy i biedzie. A ile osób, które nigdy nie zrobiły nikomu nic złego, z tego powodu popełniło samobójstwa?
Jeszcze bardziej taka postawa zaskakuje u ludzi młodych, którzy rzeczywistość PRL znają co najwyżej z filmów Barei. Świat nigdy nie był tak prosty jak ich naiwna czarno-biała wizja rodem z kreskówki dla dzieci.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

