Dwa Litry Wody napisał(a): Skoro kontakt z osobą chorą można mieć w każdym miejscu publicznym, to problem nie dotyczy tylko tych, którzy chodzą do aktualnie „nielegalnego” fryzjera, czy knajpy, ale każdego, kto nie schował się w domu i nie odciął od wszelkich kontaktów społecznych. Zakładam, że jednak robisz zakupy w sklepach stacjonarnych i to pewnie nawet częściej i dłużej, niż jest to absolutnie niezbędne, a czasem, o zgrozo, może i nawet spotykasz się z bliskimi ci osobami.
Po pierwsze jest coś takiego jak minimalizacja ryzyka. Każdy dodatkowy kontakt zwiększa ryzyko zarażenia. I pal sześć już mnie. To czy ja zachoruję ma mniej więcej podobne znaczenie jak to czy oddam głos w wyborach czy nie. Natomiast jeżeli będzie to dotyczyło już ogółu społeczeństwa wpływ na pandemię będzie miało istotny. Mamy tutaj pewien efekt motyla w którym to, że ja zajmę łóżko w szpitalu może spowodować, że Ty nie otrzymasz pomocy gdy dostaniesz zawału. Te 100 tysięcy nadmiarowych zgonów nie wzięło się znikąd.
Co do założeń to czasem lepiej nie zakładać. Zakupy robię w godzinach w których w sklepach jest pusto i staram się kupić na dłużej. Z bliskimi spotykałem się w warunkach bezpiecznych - raczej wspólny spacer niż kawa i ciasteczko na imieninach. Na szczęście większość bliskich z grupy ryzyka już zaszczepiona.
Cytat: Zakładam również, że w kolejnych dniach po wizycie w sklepie, czy spotkaniu z bliskimi jakoś jednak uważasz by nie pozarażać postronne osoby, które mijasz w autobusie czy też w kolejce w markecie.
Nie w kolejnych dniach ale cały czas. Utrzymywanie dystansu 2 metrów do innej osoby np. w kolejce to nie jest fizyka kwantowa. No chyba, że ktoś sam w tej kolejce włazi mi na kark - przyznaję, że awantur o coś takiego nie chce mi się robić.
Cytat: A skoro ta sztuka jakoś ci się udaje – i to jak mniemam nawet bez konieczności przeprowadzania testu na kowida po każdej wizycie w Biedronce - to dlaczego miałaby się nie udawać ludziom, których opisuje Lumber?
Ponieważ z moich obserwacji wynika, że ludzie, którzy lekceważą obostrzenia w kwestiach dużych i średnich mają tendencję lekceważenia ich również w rzeczach drobniejszych.
Poza tym jest to postawa antyspołeczna. Takie osoby zakładają, że regulacje są dla frajerów, oni są na tyle wyjątkowi, że nie muszą się stosować. To pewnego rodzaju społeczne pasożytnictwo. Osoby takie dla własnych korzyści zwiększają ryzyko epidemiologiczne nie ponosząc jednocześnie kosztów związanych z walką z pandemią.
Cytat:Ale z domu wychodzisz i to nie tylko po bułki, prawda?
Jest wiele bezpiecznych aktywności które można wykonywać na zewnątrz nie licząc wyjścia po bułki.
Cytat:Ps.
W 11 województwach problem rozwiązał się sam. Od poniedziałku chodzenie do fryzjera będzie już legalne, bezpieczne i odpowiedzialne – a nie tak jak dziś zabronione, groźne i społecznie naganne.
Nie można zakładać, że społeczeństwo w swojej masie samo będzie zachowywało się odpowiedzialnie i rozsądnie. Dlatego poszczególne państwa wprowadzają pewne ograniczenia, nakazy i zakazy na podstawie określonych kryteriów rozwoju pandemii aby te zachowania ukierunkować. Fajnie byłoby, gdyby wszystkie te zalecenia miały sens - tak niestety nie jest. Ale wciąż przestrzeganie ich jest bardziej odpowiedzialne niż wybieranie sobie z nich na chłopski rozum tego co mi pasuje a odrzucanie reszty.
Na podstawie wskaźnika zakażeń uznano, że do fryzjera można już chodzić. Być może jest to słuszna decyzja, być może nie - ale skoro jest dozwolone to można iść. Czy to jest odpowiedzialne to już zależy. Jeżeli przykładowo ktoś kilka dni po fryzjerze w planach wizytę u nieszczepionych rodziców to mądre to być nie musi. Zatem od poniedziałku chodzenie do fryzjera będzie po prostu legalne - to czy bezpieczne i odpowiedzialne to już zależy.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

