ErgoProxy napisał(a): Śpieszę donieść, że Turcy przegrali dwa do kółka. Z Walią.
A co mnie Turcy obchodzą? Jedynie co, to w Niemczech po każdym tureckim zwycięstwie są korowody samochodów z tureckimi flagami i na klaksonach. Wczoraj nic nie było, więc nawet nie oglądając meczu mogłem odgadnąć wynik.
Jeżeli coś mnie obchodzi, to Walia. Albo Belgia. Można kuźwa? Można.
Cytat:naprawdę, Chrystus Narodów to się Wam w tym Peterburgu nie objawi, tak czy inaczej.
Może nie przeczytałeś mojego postu. Dla większości Polaków wyjście z grupy to już nie przymierzając Zmartwychwstanie. A wszystko ponad to to Zielone Swiątki.
Cytat:Ale swoją drogą, to Sousa miał mało czasu na ogarnięcie chłopaków. Mógł go Boniek wynająć wcześniej.
I co by o zmieniło? Poza chwalebnym wyjątkiem 2016 to przecieś można nagrać wszystkie komentarze i odtwarzać z taśmy. "Grupa przypadkowych indywidualistów bez cienia gry zespołowej; Mieliśmy szanse (nie, nie mieliśmy) ale ich nie wykorzystaliśmy; Jeżeli X przegra a Y zremisuje to musimy wygrać różnicą Z bramek żeby wyjść z fazy grupowe; Za późno zaczęliśmy, za wsześnie wyszliśmy, za słabo się staralśmy, za mocno chcieliśmy." Jutubka QQ to trafnie podsumowuje, po pierwszym meczu już nie rozmawiamy o piłce ale o rzeczywistościach alternatywnych, co by było gdyby było, a co musiałoby być żeby się stało.
Cytat:Tutaj zgoda, z zastrzeżeniem, że słabość polskiej ligi wynika z braku macherów do pompowania leveli zwyczajnym chłopakom, póki nie zrobią się z nich Lewandowskie Terminatory. Patrząc po takim Christiano Ronaldo, obecnie zajmuje to roczek. Może mniej.
Nie wiem, w jakim świecie to zajmuje roczek. Poczytaj, jak długo Lewy potrzebował do uzyskania formy, jak go oceniano w Legii Warszawa. Przecież jeden z powodów mizerii polskiej piłki jest mentalność Januszy biznesu wśród kierownictwa polskich drużyn. Podchodować piłkarza przez rok, dwa a potem sprzedać z zyskiem za granicę. Także szczytem marzeń piłkarza jest podbić swoją wartość w Polsce i zostać legionistą w jakimś zachodnim klubie.
Cytat:A po ewentualnej reformie, ile kadencji sejmowych zajmie, żeby ci sztabowcy nowego wzoru przebili się przez układziki leśnych dziadków?
Doszedłeś do prostego wniosku, że do poprawy konieczna jest wymiana pokoleniowa. A to potrzebuje czasu. Niestety, sama wymiana niewiele da, ta mentalność badylarza (nie urażając Gawaina), co po rocznym odchówku sprzedaje piłkarza to przecieś była i jest. I nie zanosi się tu na zmianę. Także to, że polski rzemieślnik to pracuje chętniej i lepiej za granicą (nie urażając lumbera). To są pewne mentalne wzorce postępowania, które akurat w piłce są bardziej widoczne, niż w innych, mniej przefinansowanych sportach. I dopóki ta mentalność się nie zmieni, dopóty każde kolejne pokolenie będzie co mistrzostwa odtwarzać tę samą płytę.
Cytat:Narzekać każdy potrafi. Tymczasem potrzeba stawiać pytania, które nie wyprowadzą odpowiadającego w las.
Ale jaki ten koń jest to na serio każdy widzi. Można się bawić w filozofie, rozważać anatomie, robić wykresy śmasesy. Ale chwilowo jedynie mam ochotę, żeby tego konia dobić. Jeżeli ktoś widzi alternatywne rozwiązanie, to chętnie posłucham.
Cytat:A tutaj weto. Dać się da, tylko mimo wszystko piłkarz nie maszyna i kiedyś po sezonie (morderczym) odpocząć musi. Jak jest to jeszcze wypoczynek aktywny, taki z bieganiem po trawie, to złapał dwie sroki i tyle.
Aha, a więc mamy się przyzwyczaić, że oglądając mistrzostwa patrzymy zasadniczo na płatny urlop rekreacyjno-zdrowotny dla piłkarzy narodowości polskiej, grających w większości w zagranicznych klubach na koszt polskiego PZPN? No to może PZPN zafinansuje im jakiś spływ kajakarski. Wspinaczkę po Karkonoszach. Albo nurkowanie w Australii. Wyjdzie taniej i będzie mniej wkurwiać.
A co do weta to owszem, są kraje, w których też po boisku latają legioniści, a mimo to udaje im się wyjść z grupy lub pokazać przynajmniej przyzwoity poziom. Medali się tym nie zdobędzie, ale przynajmnie pokaże, że mistrzostwa to jednak coś więcej niż tylko dodatek do zarobku i okazja na jeszcze więcej reklam.
______________
ETA:
Dobra, prosił ErgoProxy o stawianie pytań, to się wysilę. Zeby wygrać trzeba chcieć i móc, to truizm. Podstawowym problemem polskiej drużyny nie jest "móc", tu akurat można wyskrobać z zagranicznych drużyn parunastu sensownych piłkarzy. Podstawowym problemem jest więc "chieć". I tu na serio nie wiem, po co tacy piłkarze, którzy już grają w najlepszych ligach swoich możliwości mieliby chcieć. Dla bonusu za wyjście z grupy? Za dodatkowe reklamy? No bo nie za nowy kontrakt, jeżeli i tak nikt nie zapłaci więcej, niż obecnie. Selekcjoner polskiej drużyny nie naprawi polskiej ligi. Ale jego podstawowym zadaniem jest wybór takich zawodników, którzy nie tylko mogą ale też chcą. Którzy są głodni zwycięstwa, a jak już klęski to po drogim sprzedaniu skóry. Zawodników, dla których mistrzostwa są okazją do pokazania, że stać ich na więcej, którzy będą dawać z siebie wszystko i jeszcze nawiązkę. Którym taka gra na 110% będzie się opłacać, bo tym polepszą swoją własną markę.
Tak, dałem już pytanie z odpowiedzią, może ktoś inny dojdzie do innego wniosku. Mój wniosek z obserwacji polskiej drużyny i z porównania z innymi drużynami jest taki, że opróch tych wszystkich pierdółek gry indywidualnej czy zespołowej po prostu nie widzę chęci wygrania. I nie wiem, skąd miałaby się brać.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!


