Co do afery mejlowej.. No niby prawda, że powinni używać jakichś rządowych skrzynek zabezpieczonych przez kontrwywiad. Ale wicie, rozumicie, jakbym był pisoskim ministrem to chyba też bym wolał, żeby moje mejle czytał Putin, a nie Kamiński.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

