zefciu napisał(a): Tym niemniej jest jakimś przykładem (kulawej) adaptacji elementu obcej kultury.
Jeżeli już, to tej adaptacji dokonali Anglicy. I czy to jest adaptacja, czy może jednak cultural appropriation*, o to niech kłócą się przedstawiciele nowoczesnych post-rasistowskich ideologii. Niemcy, jeżeli już, wzięli sam proszek improtowany z Anglii i posypali nim kiełbaskę, za którą w Indiach zostaliby ukamienowani.
A i tak Currywurst to tylko w fastfoodach, mają też Bratwurst, Schinkengriller, Mortadella, Jagdwurst i, oczywiście, Bockwurst. Czyli parówkę. Więcej kiełbas nie pamiętam, a i te najchętniej bym zapomniał (oprócz Bratwurst, ale tę trzeba umieć zrobić).
(*nie wiem, czy jest już oficjalne i poprawne polskie tłumaczenie tego, chyba "przywłaszczenie kulturowe", ale pewności nie mam)
Cytat:No a gdzie ta czarna burżuazja?
We wspomnianym opracowaniu burżuazja wyrabia za "białych".
"In short, it is a whitewashed (and bourgeois) version of French foodways that is now consecrated by the World Intangible Heritage List."
Cytat:Jak się go wygnie na lewą stronę, dokonując pokracznej interpretacji Marksa i zrównując ją z równie pokraczną interpretacją rzekomego „marksisty”.
Ja nie porównuję teorii a praktykę. Gdybyś patrzył na samą teorię, to markskizm jest cudo-niewido, tylko jeszcze nie został poprawnie implementowany. A praktyką było szukanie kontrrewolucji pod każdym kamieniem.
Cytat:Eseju? 201 odcinków telewizyjnych i dwie grube książki kucharskie to jest esej?
Miałem na myśli podlinkowany artykuł. U mnie 42 strony. Może to tylko skrócona wersja, nie wiem.
Cytat:Nie wiem. Trzeba by to zbadać. To co obecnie uchodzi za kuchnię polską to często niedawne wynalazki. Taki schabowy pochodzi z końca XIX wieku. Ale musiałbym się spytać znajomej, która w tym siedzi o tę oliwę.
Miałem kiedyś parę książek o staropolskich zwyczajach, zahaczało też o kuchnię. Przede wszystkim polskie były kasze, we wszelakich postaciach. Kiełbasy wędzone to ponoć od żydów podpatrzylim. Natomiast już zupę z krwi gęsiej czy kaszankę to raczej nie.
A co do dzisiejszych zwyczajów, wiadomo, ziemniory to najwcześniej od Sobieskiego. Surówki to, może, od Bony. A schabowy, jak słusznie poprawiłeś, od Franciszka. Tego z Wiednia, nie z Watykanu, oczywiście, czyli kotlet wiedeński. Cały schabizm naszego lumbera to zdrada na zwyczajach kulinarnych praojców.
Cytat:No chyba się jednak staje. Po pierwsze – gdyby się nie stawał, to jaki byłby sens dorabiania jej gęby. Po drugie – chyba dostrzegasz różnicę między tezami absurdalnymi, a takimi, z którymi się nie zgadzasz.
Zamiast tez absurdalnych, z którymi można się nie zgadzać, dostałem zlepek erystycznych chwytów. Z tego pierwszego można było się pośmiać. To drugie uważam za gorsze, gdyż świadczy o złej woli. A dla mnie zła wola to gorsza sprawa, niż głupota.
Cytat:A jakiś przykład takiego przymuszania?
To dygresja, poza tematem. Jestem ostatnio trochę na redditach i tam co rusz temat heritage jest podejmowany. Osoby w trzecim pokoleniu imigracyjnym są objeżdżane, jeżeli nie identyfikują się z heritage azjatyckich dziadków. Anglik, który adoptował niemowlaka z Rosji za to, że nie poszedł na kurs języka rosyjskiego. Student, który identyfikował się według krajów (więcej niż 1) wychowania, że nie identyfikuje się z krajem urodzenia. Może powinienem dać sobie na dystans, z drugiej strony to dobry wgląd w chwilową mentalność za oceanem w tym temacie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

