ETA:
Postanowiłem jednak podać przykłady takiej "argumentacji". Autorka opracowania podzieliła go na parę rozdziałów. Najbardziej zaintrygował mnie rozdział o "Citizenship", no bo od kiedy jedzenie decyduje o obywatelstwie?
Autorka podaje trzy przykłady. Jeden to wspomnienia jakiegoś Ignacego, urodzonego na Madagaskarze. Ten nieślubny potomek Beniowskiego zauważył, że jedzenie ryżu jest postrzegane jako nie-europejskie... no jaśnie panie, istotnie, jest takie uprzedzenie, że ryż to chiński, indyjski, może japoński. Dodajmy jednak, że ta relacja jest z roku 1919. I że kojarzenie ryżu z Azją nie jest domeną francuzów. I że przeciwieństwem jedzenia ryżu jest każdy rodzaj europejskiego jedzenia. Autor wspomnienia zdaje się być urażony, że francuzi nie wcinali ryżu, tylko chleb. Pewnie robili to ostentacyjnie. Nadal nie wiem, co to ma wspólnego z obywatelstwem, ale niech będzie, różnice kulturowe. Jeżeli zrównamy kulturę z rasizmem, QED. Jeżeli nie, to nie.
Czy poza tym przykładem sprzed ponad 100 lat jest coś aktualniejszego? Oczywiście. W 2008 odmówiono pewnej kobiecie obywatelstwa francuskiego, gdyż chodziła razem z mężem do sklepu. Z powodów religijnych (islam, rola kobiety, której samej nie wolno wychodzić z domu itd.). A, przypomnijmy, w sklepach można kupić jedzenie.<1> Et voila, mamy dowód na rasizm jedzeniowy. Inny przykład, w 2014 roku odmówiono obywatelstwa kobiecie, która segregowała gości według płci. To znaczy, że, przykładowo, przy stole, osobno siedzieli mężczyźni, a osobno kobiety. I teraz przypomnijmy mało znany fakt, że na stole od czasu do czasu stawia się jedzenie.<2> Zwłaszcza, jak są goście. Kolejny niezbity dowód, że jedzenie było powodem odmówienia obywatelstwa.
Nie, nie zmyślam tego, oba dowody są podane jako argumenty na stronach 21 i 22 tego opracowania. I to już wszystko, poza wspomnianym wyżej Ignacym z Madagaskaru. A ja czekałem, że autorka poda przykład gościa, którego wydalono za jakiś atak nożem. Nie zdziwiłbym się. Bo wiadomo, nożem, zwłaszcza takim kuchennym, kroi się, no właśnie. Normalnie musiałem być ślepy, że tego przedtem nie widziałem.
I jak, ciągle jeszcze "tezy, z którymi można się nie zgadzać"?
ETA2: Uzupełnienia cytatami:
<1> The subtext here was that she failed to adhere to an unstated norm at the intersection of gender, class, and race on the proper way to shop for food in French culture.
<2> The use of gender segregation at the dinner table as an argument to deny citizenship (...)
zefciu napisał(a):Cytat:No chyba się jednak staje. Po pierwsze – gdyby się nie stawał, to jaki byłby sens dorabiania jej gęby. Po drugie – chyba dostrzegasz różnicę między tezami absurdalnymi, a takimi, z którymi się nie zgadzasz.
Zamiast tez absurdalnych, z którymi można się nie zgadzać, dostałem zlepek erystycznych chwytów. Z tego pierwszego można było się pośmiać. To drugie uważam za gorsze, gdyż świadczy o złej woli. A dla mnie zła wola to gorsza sprawa, niż głupota.
Postanowiłem jednak podać przykłady takiej "argumentacji". Autorka opracowania podzieliła go na parę rozdziałów. Najbardziej zaintrygował mnie rozdział o "Citizenship", no bo od kiedy jedzenie decyduje o obywatelstwie?
Autorka podaje trzy przykłady. Jeden to wspomnienia jakiegoś Ignacego, urodzonego na Madagaskarze. Ten nieślubny potomek Beniowskiego zauważył, że jedzenie ryżu jest postrzegane jako nie-europejskie... no jaśnie panie, istotnie, jest takie uprzedzenie, że ryż to chiński, indyjski, może japoński. Dodajmy jednak, że ta relacja jest z roku 1919. I że kojarzenie ryżu z Azją nie jest domeną francuzów. I że przeciwieństwem jedzenia ryżu jest każdy rodzaj europejskiego jedzenia. Autor wspomnienia zdaje się być urażony, że francuzi nie wcinali ryżu, tylko chleb. Pewnie robili to ostentacyjnie. Nadal nie wiem, co to ma wspólnego z obywatelstwem, ale niech będzie, różnice kulturowe. Jeżeli zrównamy kulturę z rasizmem, QED. Jeżeli nie, to nie.
Czy poza tym przykładem sprzed ponad 100 lat jest coś aktualniejszego? Oczywiście. W 2008 odmówiono pewnej kobiecie obywatelstwa francuskiego, gdyż chodziła razem z mężem do sklepu. Z powodów religijnych (islam, rola kobiety, której samej nie wolno wychodzić z domu itd.). A, przypomnijmy, w sklepach można kupić jedzenie.<1> Et voila, mamy dowód na rasizm jedzeniowy. Inny przykład, w 2014 roku odmówiono obywatelstwa kobiecie, która segregowała gości według płci. To znaczy, że, przykładowo, przy stole, osobno siedzieli mężczyźni, a osobno kobiety. I teraz przypomnijmy mało znany fakt, że na stole od czasu do czasu stawia się jedzenie.<2> Zwłaszcza, jak są goście. Kolejny niezbity dowód, że jedzenie było powodem odmówienia obywatelstwa.
Nie, nie zmyślam tego, oba dowody są podane jako argumenty na stronach 21 i 22 tego opracowania. I to już wszystko, poza wspomnianym wyżej Ignacym z Madagaskaru. A ja czekałem, że autorka poda przykład gościa, którego wydalono za jakiś atak nożem. Nie zdziwiłbym się. Bo wiadomo, nożem, zwłaszcza takim kuchennym, kroi się, no właśnie. Normalnie musiałem być ślepy, że tego przedtem nie widziałem.
I jak, ciągle jeszcze "tezy, z którymi można się nie zgadzać"?
ETA2: Uzupełnienia cytatami:
<1> The subtext here was that she failed to adhere to an unstated norm at the intersection of gender, class, and race on the proper way to shop for food in French culture.
<2> The use of gender segregation at the dinner table as an argument to deny citizenship (...)
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

