zefciu napisał(a): A czemu masz czerpać z tego korzyści?
zefciu napisał(a): Ale korzystała grupa społeczna.
zefciu napisał(a): Nie musi istnieć żadna „biała kultura”, ani „biała tożsamość”, żeby istniał biały przywilej.Dowcip polega na tym, że na dłuższą metę nie. To nie jest gra o sumie zerowej, tylko gra o sumie ujemnej. Nie "A ma chujowo, żeby B miał zajebiście", tylko "A ma chujowo i B ma przez to też chujowo, ale nie aż tak, więc względnie ma bardziej zajebiście". Biały Hamerykaniec przecież ponosi przez tę urbanistykę dla czarnych produkującą narko-getta tylko straty. Ciągle jednak mniejsze niż ten czarny. Biały Bur w sumie też był bity w dupę przez apartheid - narzucona czarnym niższa płaca powodowała, że byli bardziej konkurencyjni na rynku pracy, czy też byli gorszymi klientami. Niemniej ten biały Bur był w dupę bity mniej. Jak A nie jest bezpośrednio eksploatowany przez B - niewolnictwo, pańszczyzna, coś tam - to obaj są stratni.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

