Gawain napisał(a): Ja tam w Lewicę nigdy nie wierzyłem i nie uwierzę. Toż to obecnie albo stare komuchy albo julki z Twittera lub ufo co złożyło jaja. Przy każdej możliwości się żrą. Socjalizm to tam reprezentują ufoki a la Jasie Kapele i inne Klimasary. Liberalizm jest tam jeno pseudoobyczajowy, bo nikt głośniej nie ryczy nad nietolerancją w momencie gdy ktoś raczy się z nimi nie zgadzać. To żaden materiał na koalicjanta.
Kapela, Staśko i Klimasara to głośna skrajność. Przez swoją głośność, dziwność i skrajność tworzą ułudę swej nadreprezentacji.
Pytanie brzmi: czy stać nas na odpuszczenie sobie Lewicy jako koalicjanta?
PiS niby ma kryzys, ale mają Konfę jako potencjalnego sojusznika, no i będą kantować podczas wyborów, co im trochę doda do wyniku.
Lewica to nie moje marzenie, ale najrealistyczniejszym scenariuszem koalicji z nimi jest wicepremier Biedroń (albo i ten Czarzasty) i... w zasadzie tyle. No bo ile kilkudziesięciu posłów wskóra, gdy dominować będą ludzie od Tuska i Hołowni?
W najgorszym scenariuszu Czarzastego i Zandberga nawiedzi w nocy Lenin (który był grzybem) i nakaże im budować koalicję z Kaczyńskim, Braunem i Bosakiem. Z samym Kaczyńskim nie, bo Biedroń z ludźmi normalnymi ucieknie z takiej Lewicy i może posłów nie wystarczyć. A ile taka koalicja przeżyłaby zakładając, że by się urodziła?
A Czarzasty zamiast wycinać Biedronistów przecież ich ostro promuje oddając im połowę władzy i miejsc w czubie Nowej Lewicy.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


