https://www.onet.pl/informacje/onetwiado...p,79cfc278
Cytat:"Gniazdownicy" - tak określa się 30-latków, którzy nie opuścili jeszcze domu rodziców i dalej z nimi mieszkają. W Polsce odsetek takich osób jest bardzo duży. Czy dzieje się tak ze względu na silne więzi rodzinne czy może brak finansowych podstaw do usamodzielnienia się? Odpowiedź na to pytanie w najnowszym numerze "Przeglądu" próbuje odnaleźć Beata Igielska.
Jeśli się wyprowadzę, uwiążę się kredytem mieszkaniowym. Nie chcę tego – mówi Kasia, lat 23, z Warszawy. W oczach brak iskry, smutek. – W dodatku ceny mieszkań ciągle idą w górę. Ostatnio słychać było o nieatrakcyjnej kawalerce na Woli za prawie milion. Makabra. Czuję się jak w pułapce. Rodzice wtrącają się do mojego życia, kontrolują, a koleżeństwo nie szczędzi przykrych uwag, że wciąż mieszkam z rodzicami.
Na świecie ludzie raczej idą w wynajem. Fakt, że mają za co wynajmować. My, Polacy, jesteśmy bardzo nieufni wobec wynajmu. Boimy się z jednej strony nieuczciwych lokatorów, z drugiej nie wynajmujemy, bo drogo. Budownictwo publiczne praktycznie nie istnieje. Programy Mieszkanie+, Młodzi na swoim pompowały jedynie bańkę na rynku nieruchomości, zamiast pomagać młodym. Żeby wynająć kawalerkę w Warszawie, trzeba najmarniej 1,5 tys. zł miesięcznie. Gdy młody mieszka z rodzicami, tyle właśnie oszczędza.
Te problemy pokazują badania zawarte w publikacji „Wciąż jeszcze w gnieździe rodzinnym? Socjologiczne spojrzenie na młodych dorosłych”. Ich współautorka (wraz z prof. Anną Kwak i dr Magdaleną Rosochacką-Gmitrzak), profesor UW, dr hab. Mariola Bieńko z Katedry Studiów Rodziny i Patologii Społecznej Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych, jako główną przyczynę niemożności usamodzielnienia się wymienia sytuację finansową, związaną z przedłużającą się edukacją i dynamicznie zmieniającym się rynkiem pracy.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego mówią o 2 mln Polaków w wieku od 25 do 34 lat wciąż mieszkających przynajmniej z jednym z rodziców. Większość ma pracę i zakończyła edukację, lecz zarabia mniej, niż wynosi stawka minimalna. Te 2 mln to dużo na tle innych państw Unii Europejskiej. Badanie EU-SILC z 2018 r. pokazało (inna metoda zbierania danych niż GUS), że 45,1 proc. Polaków w wieku 25-34 lata mieszkało przynajmniej z jednym z rodziców, od 2005 r. odsetek takich osób wzrósł o niemal 9 pkt proc., w Unii Europejskiej było to zaś stabilne 28,6 proc. Najwięcej gniazdowników zamieszkuje północno-wschodnie obrzeża Polski. W gminach przygranicznych, w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim, z rodzicami mieszka ponad 50 proc. dorosłych. W województwie świętokrzyskim gniazduje ponad 40 proc. osób w wieku 25-34 lata. Z kolei województwa mazowieckie i pomorskie mają poniżej 33 proc. gniazdowników.
Najrzadziej spotkamy ich w dużych miastach – w Warszawie i Wrocławiu – ok. 25 proc. Ale już w Kielcach czy Zielonej Górze mieszka z rodzicami ponad 36 proc. Co ciekawe, niewielu gniazdowników znajdziemy w gminach kaszubskich, gdzie zawiera się najwięcej małżeństw (w przeliczeniu na tysiąc osób). Z rodzicami chętniej zamieszkują mężczyźni (43 proc.) niż kobiety (29 proc.). Sytuacji nie tłumaczy studiowanie – zdecydowana większość gniazdowników nie kontynuuje już edukacji, a 65 proc. podejmuje pracę stałą. Tyle że ponad połowa zarabia poniżej stawki minimalnej. Z drugiej strony jedna piąta gniazdowników w wieku 27 lat i starszych zarabia powyżej 4 tys. zł brutto, czyli więcej, niż wynosi mediana zarobków w Polsce. Przyczyną nieusamodzielnienia się są, według GUS, nie tylko niskie dochody, lecz także m.in. konieczność opieki nad rodzicami. 42 proc. gniazdowników nie ma bowiem rodzeństwa albo ono już z nimi nie mieszka, co może oznaczać, że nie mają z kim się podzielić opieką nad rodzicami.
[...]eszcze nie tak dawno Polacy wyśmiewali się z włoskich wiecznych synków – mammoni. Nie minęło pokolenie i mamy ich nad Wisłą. Dziś nikt nie mówi pogardliwie stary kawaler, stara panna, lecz nowocześnie: singiel. A jak singiel, to gra tylko na siebie. Mieszka z rodzicami i nie zawsze czuje obciach z tego powodu. To raczej rodzice będą wytykani palcami, jeśli wyrzucą z domu „biedne dziecko”. Zresztą wcale nie pragną go wyrzucać. Ich marzenia są niewielkie: niechby dziecko sprzątało, dokładało się do budżetu domowego, przestało biegać tylko po imprezach i znajomych. Niechby niepracujący narzeczony córki nie siedział rano godzinę w łazience.
Zdarzają się więc rodzice rozżaleni, że wychowali pokolenie roszczeniowych, niezaradnych życiowo. „Wchodziłem na rynek pracy w połowie lat 90. – pisze na forum 50-letni Bartek. – Pracowałem za najniższą krajową, do czasu aż zdarzyła się okazja wyjazdu do sezonowej pracy u Niemca. Dziś mieszkam z żoną i trójką dzieci w swoim domu z ogródkiem na przedmieściach miasteczka w Wielkopolsce. Z czasem dostałem lepszą posadę, żona podobnie i układa nam się całkiem dobrze, ale bez wodotrysków. Mam w domu gniazdownika, któremu nic się nie chce i wszystko się należy. Ręce opadają”.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

