DziadBorowy napisał(a): Czy nie przesadzasz aby czasem? Migracje zawsze prowadziły do mieszania genów i zwiększały różnorodność genetyczną. Trzeba wyjątkowo złej woli aby ten fakt łączyć z nazizmem.
Dla mnie jest to bardzo dziwaczne, że po spotkaniu z dziećmi opiewa ona "pulę genetyczną". Przecież idąc tym tokiem rozumowania powinna chcieć społeczeństwa, które w decyzjach politycznych (np. w kwestii wpuszczaniu imigrantów) kierowałoby się też "pulą genetyczną". A takie podejścia w dziejach świata zawsze się źle kończyły. Może jeszcze chciałaby wydawać pozwolenia na rozród, by społeczeństwo miało, jak najlepszą dla niej, pulę genetyczną? Dla mnie w kwestii wpuszczania imigrantów znaczenie mieć powinna kultura i najwyżej kwestia poważnych chorób zakaźnych, ale nie pula genowa.
Nie wyobrażam sobie, żebym na spotkaniu mego czarnoskórego znajomego (mam takiego) i jego białej żony "podniecał się" tym, jaką cudną pulę genową będą miały ich przyszłe dzieci. Brrr... Aż mnie mrozi wewnętrznie, gdy o tym myślę.
Po prostu przed poznaniem tego tekstu Tokarczuk teksty o pulach genowych wśród osób "z życia publicznego" uświadczałem tylko od nazioli i środowisk wokół nich.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


