ErgoProxy napisał(a): Ale ja się jarałem deską /int/. Na której zresztą panował apartheid aż trzeszczało, - każdy naród zamknięty we własnym generalu i nosa z niego nie wyściubi. Bida z nędzą wąskotorową. A zdążyłem jeszcze na koniec okresu, kiedy tam siedzieli prawdziwi Anonymous, znaczy Legion. Teraz tam się kanalizuje niewyżyta gimbaza; da się ją czytać chyba tylko w temacie gier etcerata.
Ja tam zaglądam od około 7 lat. Dużo czy mało - nie wiem.
Na /int/ zwykle mało ciekawych rzeczy się działo. Ja sam wchodzę teraz tylko na tablice od literatury, porad (naprawdę jest tam przemiła społeczność), wrestlingu i sportu. Wszędzie indziej albo prawie sama pornografia albo nic mnie nie interesuje za bardzo. Wcześniej wchodziłem też na tablicę od polityki, ale od czasów wyborów w USA wieje tam nudą i wtórnym kontentem.
Zawsze lubiłem takie strony za anonimowość, dzięki której bez zahamowań bucha kreatywność.
InspektorGadżet napisał(a):Miałem też z tego frajdę. A jak to dni raczej policzone? Chodzi o to, że umrze, albo się zrzeknie tronu? Raczej nie. Gość na najlepszych lekarzy pod słońcem. Poza tym przesadza się z jego stanem zdrowia. Czasem gadał głupoty w kampanii, ale był to zapewne efekt zmęczenia. W wieczór ogłoszenia szacunkowych wyników wyborów, po odsapnięciu od kampanii, był w dużo lepszej formie. Tyle że boli mnie ta Kamala Harris jako wice - ma niskie zaufanie społeczne i jest ogółem antypatyczna i bez polotu. Ogółem szkodzi. W razie czego ona zajmie urząd niestety.Mustafa Mond napisał(a):Ale i tam siałem propagandę bidenową
No i warto było? Dni Joe Baidena w Waszyngtonie są już raczej policzone
Ale dalej oczywiście wolę Bidena niż Trumpa.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


