https://www.onet.pl/informacje/onetwiado...9,79cfc278
Będzie się działo. Wrzesień będzie chyba wyjątkowo gorącym miesiącem. Tylu strajkujących ludzi byndzie, że hej.
Tak se myślę - spoko, każdy chce żyć, a nie wegetować. Ale z drugiej strony - jaką pracę mają tacy urzędnicy, po ile godzin i po ile dni w tygodniu robią? Ja zapierdalam co drugi dzień po 12h, co drugi 10h, czasami i po 15h i od poniedziałku do soboty. Czasami i niedziele jak klient niewierzący i ma wyjebane na to co sąsiedzi sobie pomyślą. A taki bidny urzędnik siedzi se po 8h od poniedziałku do piątku i narzeka, że mu źle, że mu mało. Zapraszam do przejścia ze strefy komfortu do strefy prywaciarskiej. Zobaczyta wincej pinionchów i poczujeta plecy, ręce, nogi, krzyż, kręgosłup, kark, kolana... ale chuj tam, każdemu życzę dobrze - niech dostaną te podwyżki, to więcej ludzi będzie stać na remonty.
Tylko jak znam życie, jeśli PiS da tym wszystkim ludziom podwyżki jako i sobie dał (chuj pisowcom i reszcie polityków w dupę) to to będą podwyżki z pieniędzy z dodruku i zaraz ceny pójdą tak w pizdu w górę, że te podwyżki będą chuja warte i wrócimy do punktu wyjścia.
Trzeba jakoś zatrzymać tą jebaną inflację i dodruk papirkowych złotych cebulionów.
Będzie się działo. Wrzesień będzie chyba wyjątkowo gorącym miesiącem. Tylu strajkujących ludzi byndzie, że hej.
Cytat:Współpraca trzech central jest zresztą coraz bardziej widoczna – gdy politycy podwyższyli sobie pensje, liderzy trzech związków, OPZZ, FZZ i Solidarności, napisali do premiera Morawieckiego wspólny list. "Jako związkowcy i obywatele chcemy, aby rządzili nami ludzie kompetentni i nie żałujemy im wysokich pensji", czytamy w nim. "Ale nie rozumiemy, dlaczego w tym samym czasie zamraża się płace ponad półmilionowej rzeszy pracowników sfery budżetowej: nauczycieli, pracowników ochrony zdrowia, policjantów, strażaków, pograniczników, żołnierzy, urzędników, asystentów sądowych i przedstawicieli wielu innych zawodów, bez których polskie państwo nie byłoby w stanie funkcjonować. Rosną ceny energii, drożeje żywność, galopuje inflacja, a wypłaty w budżetówce bez zmian! Niedawno Pan Premier ogłosił sukces rządu, chwaląc się 28-miliardową nadwyżką budżetową. Panie Premierze! Jeżeli jest tak dobrze, to podzielcie się z pracownikami, którzy od lat służą państwu i obywatelom”.
[...]Przez długie miesiące pandemii służba zdrowia pracowała w warunkach swoistego stanu wyjątkowego. Politycy klaskali lekarzom, PiS obiecywało wielkie pieniądze. Oto one – lekarz z drugim stopniem specjalizacji zarobi w przyszłym roku o 19 zł więcej niż w obecnym.
W czasie pandemii eksperymentowano na nauczycielach, którzy musieli prowadzić lekcje online – często na własnym sprzęcie i prawie zawsze bez wcześniejszych kursów przygotowujących. Było, minęło. Nic w ich portfelach się nie zmieni. Podobnie jak i w portfelach pracowników ZUS. A to oni, a raczej – one, bo zdecydowana większość załogi to kobiety, ręcznie przygotowywały kolejne tarcze czy program 300+. Więcej pracy za te same pieniądze.
Tak można iść branża po branży. I łatwo sobie wyobrazić, jak ludzi zarabiających 3 tys. zł na rękę zabolała decyzja, że politycy zwiększają sobie uposażenie. Że będzie 40 proc. podwyżki dla premiera, 75 proc. dla marszałków, 60 proc. dla posłów i senatorów. Poseł zamiast 8 tys. zł dostanie ponad 12,8 tys. zł. Dlatego w budżetówce nikt nie zamierza odpuszczać.
[...]1 lipca weszła w życie ustawa, która jest bardzo krzywdząca przede wszystkim dla pielęgniarek i położnych, ale też dla innych zawodów medycznych – mówi Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych, z zawodu pielęgniarka, i dodaje – dyrektywa 2005/36/WE Parlamentu Europejskiego uznała kwalifikacje polskich pielęgniarek i dała prawa nabyte tym, które ukończyły liceum. To oznacza, że osoba po szkole średniej jest równa osobie z licencjatem. Tymczasem w propozycji Ministerstwa Zdrowia nie wzięto pod uwagę innych kryteriów poza wykształceniem, które decydują o wysokości płacy. To krzywdzące dla pielęgniarek, które kształciły się jeszcze w innym systemie
[...]Buntują się też ratownicy medyczni, których niewydolność systemu podczas pandemii, doświadczyła chyba najbardziej. Dobiło ich zaś uregulowanie zarobków nową ustawą. Ratownicy według obecnego przelicznika są kilkaset złotych stratni w stosunku do pensji… sprzed podwyżek. Dorota Gardias komentuje: – Jeszcze nigdy żaden rząd nie wprowadził takiego chaosu w płacach dla medyków, na co w Forum Związków Zawodowych się nie zgadzamy.
Pod koniec lipca pracownicy SOR w szpitalu na warszawskim Solcu w ramach strajku wzięli zwolnienia i nie przyszli do pracy. Jak podaje stołeczna „Gazeta Wyborcza”, powodem były zaległe dodatki covidowe i brak odpowiedzi kierownictwa w sprawie podwyżek, czyli de facto powrotu do pensji sprzed 1 lipca. 17 sierpnia portal gorzowianin.com informował zaś, że 41 osób złożyło wypowiedzenie w Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie. To 100% umów zawartych przez ratowników. Może to oznaczać, że 1 października nie będzie w Gorzowie sprawnego pogotowia
[...]Zakład Ubezpieczeń Społecznych ugina się pod naporem pracy, który w dużej mierze spowodowany jest efektami pandemii. Z jednej strony wdrażanie różnych wersji tarcz antycovidowych i kolejne socjalne projekty rządu, z drugiej – szalejąca pandemia i pracownicy, którzy co chwilę trafiali to na kwarantannę, to na L4, z powodu zakażenia wirusem. W pierwszym kwartale 2021 r. do ZUS wpłynęło ok. 31% więcej wniosków niż w analogicznym okresie w 2019 r. Na początku sierpnia pracownicy dowiedzieli się, że teraz będą jeszcze zajmować się przyznawaniem świadczeń 500+. Podwyżek nie ma, a niektórzy po 10 latach pracy dostają 2,3 tys. zł na rękę.
[...]Podobnie jest w Krajowej Administracji Skarbowej czy w służbach celnych.
– Podwyżek nie było u nas od 10 lat – słyszymy w Federacji Związków Zawodowych Służby Celnej. – Mamy ogromną liczbę odejść na emeryturę. Ludzie odchodzą też do sektora prywatnego. Albo, jak ci z zachodu Polski, wolą pracować w Niemczech.
Podobne głosy padają w Krajowej Administracji Skarbowej. Teoretycznie powinno być to dobre miejsce pracy, bo średnia płaca wynosi tam 6,5 tys. zł brutto. Ale, jak tłumaczą związkowcy, tę średnią zawyżają pensje kierownictwa. A przeciętny pracownik dostaje "trzy z hakiem". Efekt jest taki, że przychodzą młodzi, trochę popracują, zdobędą wpis do CV i odchodzą do sektora prywatnego.
[...]w Warszawie jest 2,5 tys. wakatów. Brakuje nauczycieli matematyki, języków obcych, przedmiotów zawodowych, o tych od informatyki można tylko pomarzyć… Nauczyciele głosują więc nogami, ale to najwyraźniej nie bardzo martwi rządzących, bo śruba dalej jest dociskana.
– Minister mówi, że zmieni zasady naliczania zakładowego funduszu świadczeń socjalnych – to kolejny głos z ZNP. – Dla nauczycieli, którzy przecież mało zarabiają, ten fundusz jest ważny. Minister chce też zmienić zasady pomocy dla nauczycieli startujących w zawodzie. Kiedyś ta pomoc to były dwie pensje, potem dwa razy po 1000 zł, a teraz ma to być zlikwidowane. Podobnie jak tzw. dodatek wiejski, czyli dodatkowe 10 proc. pensji. Jest potrzeba zdecydowanej akcji we wrześniu.
[...]NSZZ Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości zrzesza pracujących w sądach (ale nie w orzecznictwie), czyli sądowych urzędników, obsługę, asystentów sędziego, kuratorów sądowych itd. Do 2016 r., przez 10 lat, żadnej waloryzacji w sądach nie było. Pięć lat temu pracownikom dorzucono 150 zł, a w 2017 r. – 80 zł. W tym roku wynagrodzenia były zamrożone. Teraz zamrożone mają być również w roku 2022. Jest też zakaz wypłacania nagród.
– Średnia w sądach, z trzynastką i niestałymi składnikami wynagrodzenia, to ok. 4,6 tys. zł brutto, czyli ok. 3,3 tys. zł na rękę – mówi Paweł Domański, szef NSZZ Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości. – Ale zawyżają ją pojedyncze wysokie zarobki. I tak naprawdę mało kto ma te 3,3 tys. zł. 90% pracowników dostaje na rękę 2,0-3,1 tys. zł.
[...]Dla pracowników cywilnych wojska (to grupa licząca 45 tys. ludzi) te 3 tys. zł na rękę to pensja całkiem przyzwoita. – Siatka płac zaczyna się u nas od kwoty 1310 zł! – mówi Marek Kazimierczak, przewodniczący Związku Pracowników Wojska "Tarcza". – W roku 2020 aż 60 proc. naszych pracowników musiało mieć wyrównanie do poziomu płacy minimalnej, czyli wtedy do 2 tys. 600 zł! Potem pensje podniesiono, ale jeśli w przyszłym roku płaca minimalna wzrośnie do 3 tys., znów trzeba będzie wyrównywać.
Wśród pracowników cywilnych wojska nadzieja, że te głodowe pensje uda się zmienić choćby drogą negocjacji z ministerstwem, dawno już wygasła. – Od czasów "dobrej zmiany" nie mieliśmy spotkania z ministrem obrony narodowej – mówi Kazimierczak. – Nie tylko my. Żadna organizacja pracowników cywilnych wojska z nim się nie spotkała! Więc ludzie czekają, kiedy zostanie podany termin manifestacji trzech central.
Tak se myślę - spoko, każdy chce żyć, a nie wegetować. Ale z drugiej strony - jaką pracę mają tacy urzędnicy, po ile godzin i po ile dni w tygodniu robią? Ja zapierdalam co drugi dzień po 12h, co drugi 10h, czasami i po 15h i od poniedziałku do soboty. Czasami i niedziele jak klient niewierzący i ma wyjebane na to co sąsiedzi sobie pomyślą. A taki bidny urzędnik siedzi se po 8h od poniedziałku do piątku i narzeka, że mu źle, że mu mało. Zapraszam do przejścia ze strefy komfortu do strefy prywaciarskiej. Zobaczyta wincej pinionchów i poczujeta plecy, ręce, nogi, krzyż, kręgosłup, kark, kolana... ale chuj tam, każdemu życzę dobrze - niech dostaną te podwyżki, to więcej ludzi będzie stać na remonty.
Tylko jak znam życie, jeśli PiS da tym wszystkim ludziom podwyżki jako i sobie dał (chuj pisowcom i reszcie polityków w dupę) to to będą podwyżki z pieniędzy z dodruku i zaraz ceny pójdą tak w pizdu w górę, że te podwyżki będą chuja warte i wrócimy do punktu wyjścia.
Trzeba jakoś zatrzymać tą jebaną inflację i dodruk papirkowych złotych cebulionów.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

