lumberjack napisał(a): Tak, ale jest to irytujące. Zwłaszcza dla kogoś kto ma we krwi kult pracy. Jak widzę panią z GUSu, która ma zapierdol na pudelku.pl za pieniądze z moich podatków, to źle się czuję, będąc świadom ile muszę pracować i się nazapierdalać na to żeby żyć w tym jebanym kraju, w którym chyba tylko jeszcze powietrze nie jest opodatkowane.
Mnie natomiast irytuje kult zapierdolu. Zwłaszcza tego zbędnego. Oczywiście, jeżeli ktoś w pracy siedzi sobie na smartfonie olewając swoje obowiązki ze szkodą dla podatnika/klienta etc to jest to niedopuszczalne. Ale często na stanowiskach związanych z szeroko pojętą obsługą klienta i nie tylko są momenty, że nie ma nic do roboty. Wówczas nie widzę nic złego aby ktoś zajął się jakimiś aktywnościami nie związanymi z pracą. Lepsze to niż wyszukiwanie sobie bezsensownej roboty - tylko po to aby pracodawca miał poczucie, że nie płaci za "nic nierobienie" lub stanie na baczność w gotowości jak ktoś wejdzie i będzie potrzebował obsługi lub ukrywanie się przed kierownikiem, aby nie widział, że "akurat nic nie ma do roboty" Jeżeli pracownik będzie przez to szczęśliwszy to opłaci się to wszystkim.
Nie oceniam konkretnych przypadków o których piszesz, ale różne prace mają różne specyfiki - u mnie w robocie są dni luźniejsze gdzie faktycznie momentami nie ma co robić - są też dni takie, że trzeba ostro zapierdalać z nawiązką "odpracowywując" luźniejsze godziny.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

