zefciu napisał(a): To co opisałeś Rowerexie odnosi się w 100% do picia alkoholu. Nie ma zakazu picia alkoholu.
Jest wyraźny podział na szczepienia "obowiązkowe" i szczepienia "nieobowiązkowe" (zalecane) - każdy kto szczepił siebie, zwierzęta lub dzieci zna ten podział (to różnica względem alkoholu) - ludzi rozsierdziło zestawienie wiedzy o istnieniu tego podziału z pierwotnym lawirowaniem władz między "obowiązkowością" i "nieobowiązkowością", a następnie z szybkim postawieniem na jedno twarde stanowisko mówiące o "nieobowiązkowości" i zadeklarowanym pierwotnie "brakiem sankcji".
I to był "grzech pierworodny" przekazu, czyli pierwotne postawienie na szczepienia "nieobowiązkowe" - wszak te "obowiązkowe" wcale nie przestały istnieć, a nawet współistnieć, więc gdzie jest różnica?
Ten brak logiki kluł w oczy niemiłosiernie - pierwsze głośne rozmowy jakie słyszałem wokół siebie na początku 2020r dotyczyły właśnie tej kwestii, że to totalna ściema z tą "dobrowolnością" i "nieobowiązkowością szczepień", bo zaraz ktoś nie wpuści moich dzieci do szkoły, mnie nie wpuści gdzieś tam, a firmy, pracodawcy, instytucje rozrywkowe, itp. uniemożliwią funkcjonowanie każdemu niezaszczepionemu - ci ludzie dawno temu wymyślali "at hoc" z głowy to, co teraz jest wprowadzane masowo na świecie, a od czego każde władze na początku się odżegnywały.
I od razu pojawiły się głosy o "precedensie" rozszerzającym do absurdu pojęcie "dobrowolności", w istocie mu zaprzeczającym - bo takie rzeczy władza skrzętnie w przyszłości może wykorzystać, bo może kulawo, ale jakoś to teraz zadziałało i nikt nie śmie protestować i krzyczeć o bezprawiu, skutkiem czego można zrobić z dowolnego urzędnika: sędziego, policjanta i strażnika więzienia w jednej osobie - a obywatel będzie mógł mu skoczyć.
Rozsierdzenie ludzi rosło i rośnie - i powtórzę raz jeszcze, że nikogo już nie przekona do szczepień jakikolwiek tekst o "zdrowiu", o "braku skutków ubocznych", czy o "profitach ze szczepienia", bo każdy kto to teraz głosi jest odbierany jako czysty cynik i hipokryta niepotrafiący odróżnić czegoś "obowiązkowego" od czegoś "nieobowiązkowego". Wielu czeka na wprowadzenie prawnego obowiązku, a znajdą się tacy, którzy będą trwać przy swoim - bo co im będzie można zrobić? Zaszczepić siłą? Zlicytować dobytek? Może kiedyś nakręci ktoś filmik z oficjalnego "szczepienia siłą" w którym szczepiony będzie krzyczał coś w stylu: "dwa lata krzyczeliście, że to szczepienie dobrowolne, a teraz szczepicie mnie przemocą"?
Czy można było od początku mówić o obowiązku szczepień? Czy coś by to zmieniło? To jest dopiero pytanie! Ludzi interesuje ta kwestia, a wzniosłe przemowy o "zdrowiu", bo te przemowy to dla nich obraza i niezrozumienie istoty problemu, o przyprawianiu "gęby antszczepionkowców" nie wspominając.
Zapytałem niedawno kilka osób "dlaczego się zaszczepiły" - odpowiadali, że powodem był "brak możliwości tego i owego lub wymuszenie tym i owym" (wyjazd wakacyjny, nacisk pracodawcy), ale "nie zdrowie"!
Zadawałem też inne pytanie, "czy czują satysfakcje z bycia zaszczepionym" - i tu niektóre odpowiedzi wbijały w ziemię, bo ludzie czuli się poniżeni tym, że zostali zmuszeni do zaszczepienia się z powodów zupełnie innych niż własne zdrowie...


