DziadBorowy napisał(a): z jakiś powodów
Z jakichś powodów... zgadza się.
Nie ma obowiązku czytania moich wypowiedzi - istnieje opcja dodania użytkownika do listy ignorowanych użytkowników (nie sprawdzałem jak działa - tzn. jeszcze nie sprawdzałem ;o), a najprościej teraz i w tym momencie przestać dalszą część czytać - bo tekst wyszedł długi i niezmiernie pusty :-P
Problem w tym, że każda władza państwowa zaczyna w pewnym momencie włączać opcję ignorowania w stosunku do własnych obywateli, uważając, że wiedza na temat ich sposobu myślenia i intencji jest tak oczywista, że nie warto jej poszerzać.
Najżałośniej brzmią głosy obcych osób, które nie znając, nie pytając, nie słuchając, a raczej nie wsłuchując się w konkretnych ludzi i w ich prywatne rozmowy, na podstawie wyimaginowanych skojarzeń i bez żadnych wiarygodnych podstaw, zaczynają tym ludziom wymieniać całą listę powodów dla których ci ludzie tak, a nie inaczej myślą i postępują. Bo łatwiej na podstawie "wstępnych oględzin" wrzucać każdą grupę ludzi kopniakami do starych szuflad z jakimiś zmurszałymi napisami, niż te grupy dobrze poznać wkładając w to sporo więcej wysiłku, unikając błędów "nadmiernej standaryzacji", tudzież "szufladkowania".
Tymczasem prawdziwe intencje i powody postępowania danej grupy ludzi, ich prawdziwe i szczere odczucia trzeba w sposób bardzo ostrożny wyławiać i to powoli - a nie da się tego zrobić na podstawie domysłów, analizy statystycznej, teoretyzowania speców od psychologii społecznej, czy analizy wyrwanych z kontekstu pojedynczych kwestii najbardziej krzykliwych ekstremistów - zwykli ludzie oficjalnie milczą ze strachu, głośno krzyczą najbardziej ci, którzy wietrzą jakiś swój egoistyczny interes, zazwyczaj związany z chęcią dominacji, a nie interes milczącej większości, a w znacznej części ich krzyku nie ma ni krzty tego, co myśli milcząca większość.
Człowiek atakowany zewsząd opiniami na temat tego "dlaczego postępuje tak, a nie inaczej", zaczyna tracić poczucie własnej osobowości - to tak jakby ktoś mu wkładał w głowę nie jego myśli i nie jego odczucia - wkładał nachalnie i na siłę - a to rodzi nieufność tak wielką, że ludzie na "odwal się" oficjalnie rzucają wszelkie bzdurne argumenty, nie swoje, tylko zasłyszane, po to tylko, by się owi obcy od nich odwalili i przestali im wmawiać brednie odnośnie powodów takiego, a nie innego postępowania.
Ludzie oficjalnie milczący, od ludzi prostych uznawanych błędnie za prostaków, są czuli, a nawet przeczuleni na jedno, na brak logiki - a brak logiki to wszelkie sprzeczności, absurdy, niedomówienia i irracjonalizm.
------
Taka moja teoryjka z tylko lekko innej beczki - w umyśle ludzkim "jakość wejścia i przetwarzania" informacji wcale nie musi, a bardzo często nie jest równa "jakości wyjścia", czyli jakości wyrażania swoich opinii po przetworzeniu informacji i na temat tych informacji (w stylu: proszę całymi zdaniami - jak mówiła pani w podstawówce) - a twierdzenie odwrotne też jest prawdziwe, patrz: patologiczny i nieuleczalny przypadek użytkownika Rowerex
To by znaczyło, że można w sposób biegły, logiczny, racjonalny i wręcz doskonały rozumieć i wyłapywać wszelkie niuanse każdej przyjmowanej informacji, nawet ich najbardziej skomplikowanych "pakietów", do tego biegle i doskonale w sposób czysto intuicyjny wyłapując każdy brak logiki i każdy brak racjonalizmu, ale jednocześnie mieć spore trudności w wyrażaniu na zewnątrz swoich odczuć w postaci złożonych wypowiedzi mówionych czy pisanych.
Tacy ludzie nie lubią być pytani o swoje odczucia, gdy wymusza się na nich wyrażenie jasnej, zwięzłej i pełnej opinii o czymś , co doskonale rozumieją, ale czego oczekiwany sposób wyrazić nie potrafią - bo wtedy ci w odruchu obronnym rzucają zasłyszane "krzykliwe treści" i pierwsze z brzegu, nawet bzdurne argumenty, byle "zbyć" pytającego. Głębsze "poznawanie" takich ludzi jest trudne, ale możliwe i cenne, bo stanowią większość, bo są zbyt mądrzy, racjonalni i pragmatyczni, by chamsko nazywać ich "motłochem i ciemnotą"...
P.S. Nie mylić poziomu "mądrości, pragmatyzmu i racjonalizmu" z "poziomem wykształcenia", nie mówiąc już o "współczynniku inteligencji", bo to wskaźniki zupełnie luźno lub wcale ze sobą nie związane.


