Sofeicz napisał(a): Ciekawym w tym kontekście jest koń, który nie ma przewodu pokarmowego typowego dla przeżuwaczy i właściwie nie powinien jeść trawy. W Norwegii konie karmiono rybami.Koń to bardzo ciekawe zwierzę. Nie ma przewodu pokarmowego (PP) typowego dla przeżuwaczy, bo przeżuwaczem nie jest. Koń je trawę i powinien ją jeść, bo jego PP jest dostosowany do tego, natomiast nie powinien jeść ryb. Od krowy różni się tym, że może zjadać rośliny „wysokoenergetyczne” i skrobię, a krowa nie może. Koń może, dlatego że ma mały żołądek (w którym sterylizuje treść pokarmową) oraz ogromne jelito grube i spore jelito ślepe, w których trawi celulozę. Fakt, krowa lepiej sobie radzi z celulozą, a koń słabiej, ale jakoś żyje. Z tego powodu w jego odchodach mamy niestrawioną słomę.
Wystarczy popatrzeć na końskie g... jest prawie w ogóle niestrawione.
Przed wojną mój dziadek z końskich bobów skręcał sobie papierosy (podobno były całkiem ok).
Tu pojawia się ciekawa rzecz: wszystkie zwierzęta roślinożerne mają zdolność wchłaniania z jelita ślepego i grubego do krwioobiegu wszystkich substancji pokarmowych – białka, tłuszcze, witaminy i minerały. Zwierzęta wszystkożerne mają tę zdolność ograniczoną, a zwierzęta mięsożerne tej zdolności nie mają w ogóle. Człowiek na przykład ma zdolność wchłaniania tylko wody i niektórych minerałów, więc jest mięsożercą. Goryl też, ale wybrał dla siebie dietę wegańską i z tego powodu jedzenie przechodzi przez jego PP dwa razy.
Jest jeszcze druga ciekawa rzecz: człowiek jest skazany na spożywanie roślin, bo jako jedno z niewielu zwierząt nie prowadzi syntezy witaminy C. Może się obejść bez owoców, ale który z Nas może się pochwalić tym, że spożywa na co dzień skórę narwala lub pije kobyle mleko? Ten brak możliwości wynika z mutacji, nie z ewolucji.

