lumberjack napisał(a):Poligon. napisał(a): Ja często nie dobijam nawet 30-stu tygodniowo.
To co ty wtedy robisz w wolnym czasie? Jakbym miał tyle wolnego to bym chyba sam se zbudował nowy dom.
Taki w stylu kanadyjskim.
Ja se sprawdziłem domy modułowe do samodzielnego montażu i się zastanawiam, czemu ludziska budują u nas chałupy po kilkaset tysięcy. Do dziś nie wiem.
Cytat:Tak mnie zniechęcata i zniechęcata, ale jak się dostatecznie wkurwię na ojczyznę to tam przyjadę do ciebie i Berta przeżyć szok kulturowy.
Ja w Belgii przeżyłem. Zupełnie inne podejście. Tam każdy ceni swój czas.
Cytat:Też racja, ale na szkorbut to chyba wystarczy witaminę c brać. Zresztą ja to umiem gotować to bym se sam pełnowartościowe posiłki robił.
I bym se kurna oryginalną, rodowitą szwabską scheisswurstkiełbasen (kaszankę) zjadł. Fajna perspektywa.
Bert przejaskrawia. Ciężko zachorować na cokolwiek od samej diety w bogatej Europie. Naprawdę trzeba się starać żreć jakieś tłuszcze trans i zapijać to cukrami wydudlanymi z polewek pozbawionych warzyw i owoców. To możliwe, ale smaku trzeba nie mieć.
Cytat:Pewnie tak. Innego życia nie znam. Ale nie wiem czy dobrze bym to zniósł. Ja żem chyba pracoholik po prostu, a i ludzie u których robię czasami (ostatnio to nawet często, bo ciągle u różnych emerytów trafia się robota) dają mi porządne dwuczęściowe obiady to i najedzony jestem i mam siłę stachanowcować.
Mnie się wydaje, że problem leży w braku inwestowania oszczędności. Toż ja na ten przykład rok jebałem na póltora etatu i odłożyłem... 400% mniej niż podczas roku inwestowania. A mam średnią skłonność do ryzykowania czegoś na co tyrałem jak wół. Ani to trudne, ani czasochłonne, ani bardzo ryzykowne. A odłożyć z pensji przy rosnących wydatkach (jak się chce czegoś więcej niż przetrwać) to cholernie trudna sprawa.
Sebastian Flak

