freeman napisał(a):InspektorGadżet napisał(a): Ale ja się nie boję bólu. Kiedyś miałem wypadek na rowerze to sąsiad myślał że nie będzie co zbierać. Boję się igły. Byłem dziś w przychodni i się zastanawiałem. Mam psychologiczną barierę przed tą szczepionką i boję się że coś mi się stanie że się przekręcę, dostanę atakow duszności albo jakiegoś paraliżu. Nie potrafię tego lęku pokonać i tyle. Natomiast staram się uważać i miejscach publicznych zakładam maskę. Ostatnio jechałem autobusem to tylko ja ją miałem ubraną, dezynfekuje też ręceDam Ci dobrą radę : jeśli chcesz być facetem, który będzie mógł zawsze, bez poczucia odrazy spojrzeć w lustro, to nigdy nie rób niczego ze strachu. Bądź raczej nastawiony na pozytywną zachętę. Pamiętaj też o tym, że czyniąc coś bez przekonania grzeszysz.
Pokonywanie swego strachu to też pozytywna zachęta. Po fakcie jest duma z wyczynu. Jordan Peterson nieraz mówił, że strach oznacza wejście w nieznane, w strefę chaosu, ale tylko doświadczając nowego i nieznanego możemy poznawać i się rozwijać.
Ja np. kiedyś bałem się... ślimaków. Były dla mnie odpychające niczym zmaterializowana choroba. Takie żywe gluty. Były też dla mnie jakoś przerażająco dziwaczne. Nie wiedziałem, jak to żyje. Ale poonałem strach. Teraz bardziej ślimak wzbudza u mnie współczucie niż odrazę, jakkolwiek to brzmi. XD
Moim zdaniem warto pokonywać irracjonalne strachy. Wtedy w środku puchnie tak jakby radocha z życia, optymizm i pewność siebie, a świat jawi się jako bardziej oswojony.
Antyszczepionkowcy nieraz na szczepionki mówią "szczypawki" i faktycznie odczucie fizyczne jest jak przy słabym uszczypnięciu. To już atak komara mnie bardziej boli. A igła jest wręcz śmiesznie wąska.
No i szczepionki są bezpieczne. Najwyżej będzie dzień "poczucia grypy". Sam miałem. Zrobiłbym to jeszcze raz. Jak darmowe ćpanko (ale takie zdrowe i "oguem Boże, akuratne i sprawiedliwe"). Sam spróbuj i daj znać.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

