lumberjack napisał(a): Tak, przy takim podejściu do tematu masz rację. Ale dziwi mnie podejście Teisty. Gdyż to co on napisał i to co ty napisałeś to podejście naturalistyczne a nie teistyczne. Dziwne, że Teista napisał coś ateistycznego.Mylisz się Lumberjack, mylisz się bardzo.
Jak Ateista może zastanawiać się nad śmiercią Boga jeśli uważa, że On nie istnieje? Nad śmiercią Boga może zastanawiać się tylko Teista. Tematu nie może też rozważać niewierzący - bo nie wierzy. Wierzący też nie może rozważać tego problemu, bo wierzący nigdy nie uwierzy w śmierć ostatniego człowieka wierzącego, a więc i w możliwą śmierć Boga.
W mojej i Dammego wypowiedzi nie ma nic ateistycznego. Tym problemem zajmuje się dział teologii ortodoksyjnej i teologii analitycznej. Ateizm jest wolny od obowiązku analizowania tego tematu.
Jeśli kiedyś był Bóg, a teraz Go nie ma, albo kiedyś umrze, powinno być możliwe wskazanie dlaczego ta zmiana nastąpiła/ nastąpi, kiedy się dokonała/ dokona i kto jest za nią odpowiedzialny.
Cytat:Później rzeczywiście miałem coraz większy ubaw i to też pokazuje jaki mam stosunek do Boga, który przez ludzi poddany jest terapii ewolucyjnej . Koniec tej ewolucji jest tragiczny. Bóg zostaje ubezwłasnowolniony przez człowieka, później ma absolutny zakaz ingerencji w Świat, a następnie zostaje zapomniany i umiera. Może Go uratować tylko armagedon.

