Zasadniczo pensje całej budżetówki powinny być jakoś powiązane ze średnim wynagrodzeniem w kraju i rewaloryzować się co rok automatycznie. Jak ktoś pracuje w prywatnej firmie to może iść do szefa i próbować wynegocjować lepszą pensję. W przypadku budżetówki zarobki są zazwyczaj ściśle określone. Powiązanie tego z ogólnym wzrostem wynagrodzeń w kraju zapobiegłoby sytuacji w której przez kilka lat te grupy nie dostają ani grosza podwyżki aż w końcu czara goryczy się przelewa i zaczynają strajkować żądając dużych podwyżek nakręcając spiralę.
Ogólnie spodziewam się, że 2022 upłynie pod znakiem kolejnych strajków w budżetówce, momentami pewnie ciężko będzie coś załatwić w sądzie, urzędzie itp. Do tych ludzi raczej nie przemówi tłumaczenie Morawieckiego, że pensje wciąż rosną szybciej niż inflacja, skoro spora część z nich zarabia dokładnie tyle co 5-6 lat temu.
Ogólnie spodziewam się, że 2022 upłynie pod znakiem kolejnych strajków w budżetówce, momentami pewnie ciężko będzie coś załatwić w sądzie, urzędzie itp. Do tych ludzi raczej nie przemówi tłumaczenie Morawieckiego, że pensje wciąż rosną szybciej niż inflacja, skoro spora część z nich zarabia dokładnie tyle co 5-6 lat temu.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

