kmat napisał(a): Bo ostał mu się ino sznur. Czyli Chiny. Kosa z Brukselą, kosa z Waszyngtonem, kosa z Moskwą (a przynajmniej JK tak to postrzega), z ważniejszych ośrodków ostał się ino Pekin.
Nie. Chiny są kłębkiem, więc PiS szedł po sznurku, a to o czym piszesz to były węzełki w tej drodze. Dlaczego? Jaki proces myślowy przebiegał u Jarozbawa, że dał się swoim "oślizgłym jęzorom" przekonać, że to jedyna sensowna droga? Chyba ze uznajemy, że JK od kilku dobrych lat jest chory neurologicznie, w lekomanii i z ograniczonym dostępem do informacji. To ułatwiałoby proces przekonywania. Więc może został nieźle wmanewrowany dzięki podsycaniu jego żądz.
A przypominam, ze był osobą pro atlantycką, pro UE. Więc należałoby zwrócić uwagę kto oprócz AM, po wiadomym wydarzeniu, miał największy wpływ na niego. Chyba, że naprawdę to są takie himalaje wendety dokonanej na całym narodzie i to za własne błędy.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

