Żarłak napisał(a):kmat napisał(a): Bo ostał mu się ino sznur. Czyli Chiny. Kosa z Brukselą, kosa z Waszyngtonem, kosa z Moskwą (a przynajmniej JK tak to postrzega), z ważniejszych ośrodków ostał się ino Pekin.
Nie. Chiny są kłębkiem, więc PiS szedł po sznurku, a to o czym piszesz to były węzełki w tej drodze. Dlaczego? Jaki proces myślowy przebiegał u Jarozbawa, że dał się swoim "oślizgłym jęzorom" przekonać, że to jedyna sensowna droga? Chyba ze uznajemy, że JK od kilku dobrych lat jest chory neurologicznie, w lekomanii i z ograniczonym dostępem do informacji. To ułatwiałoby proces przekonywania. Więc może został nieźle wmanewrowany dzięki podsycaniu jego żądz.
Może Kaczyński, autokrata z charakteru, uznaje, że Chiny Ludowe w swoim zdyscyplinowanym kolektywie i z wszechwładną partią muszą po prostu w końcu zdominować "słaby, lewacki" świat Zachodu, więc długofalowo warto szykować sobie grunt do przeskoku do frakcji zwycięzców.
Takie myślenie jest częste wśród autokratycznych dusz. Dla nich Chiny Ludowe są awangardą ludzkości i przyszłym dominatorem, bo mają "lepszy system".
Poza tym w "sojuszu chińskim" można by więcej kraść, usunąć demokrację i ogółem wcielać w zycie swe plany, bez baczenia na jakichś tam ludzi i jakieś tam sondaże.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

