lumberjack napisał(a): Co siedzi w głowie takiego Putina, że gościu siedzi i myśli jak tu innym szkodzić? Co mu z tych potencjalnych zdobyczy terytorialno-politycznych skoro w jego ojczyznie poza Moskwą i Petersburgiem bród, smród i ubóstwo?
Dlaczego nie może skupić się na rozwoju dobrobytu w swoim kraju? Nie kumam tej imperialnej/imperialistycznej mentalności.
Putin to płytki idiota. Taki mały Hitlerek - narcyz lubiący luksus. W dzieciństwie maltretował innych i podniecał się swoim drogim zegarkiem. Jego celem jest władza i posiadanie setek miliardów ojro. Nie obchodzi go los Rosjan. Jakby zaczął polepszać stan Rosjan (ich bogactwo, edukację, zdrowie), to naród stałby się tak silny, że Rosjanie chcieliby wywalić złodzieja Putina i podzielić jego ukradzione bogactwo dla siebie. No i mogłoby im się to udać. W Internecie mogliby się szybko zebrać, dzięki edukacji wiedzieliby z lekcji historii jak przeprowadzić udaną rewoltę, a dzięki zdrowiu byliby wystarczająco silni do tego. No a Putin nie chce do tego dopuścić, zatem karmi naród XIX i XX wieczną taktyką "rośnięcia w siłę dzięki podbojom i agresji". Część Rosjan to kupuje i myśli, że dzięki temu długofalowo będą mieli dobrze. Kłania się tu propaganda, brak edukacji, a także agrysywna i bezprawna kultura, która to kultura nabiera ich, że cały świat tak wygląda i jak nikogo nie podbiją i nie wykorzystają, to ktoś ich podbije i wykorzysta.
Jest jeszcze jedna sprawa - historia. Pierwszą wojnę światową de facto przegrali i uznali, że jakby tylko wygrali wojnę, to byłby cud miód. No i drugą wojnę światową wygrali - ZSRR miał wielkie tereny i masę krajów-satelit. Stąd uznali, że podbijanie się dalej opłaca. No a upadek ZSRR uznali za przegraną wojnę i winę za swoją biedę mogą teraz zrzucać na upadek ZSRR i na ową porażkę.
Rosjanie też może wierzą (i mają rację), że ich "bogactwo" (takie jakie mają) bierze się z wykorzystywania Syberii, gdzie są złoża ropy i gazu. Liberalne przyzwolenie na samostanowienie sprawiłoby może, że ludy syberyjskie uniezależniłyby się od Moskwy. No a ropa i gaz to chyba z 1/3 budżetu Rosji. A może i więcej... Poza tym mogą się bać, że w razie wolnego rynku przyjadą tu firmy niemieckie i hamerykańskie i wykupią złoża ropy i gazu, na czym niby Rosjanie stracą, bo kasa nie będzie już tak szeroko wlatywała do budżetu. Stąd może Rosjanie wolą odpalać działkę Putinowi niż ryzykować uwolnorynkowienie Gazpromu.
Ten konglomerat spierdolenia skłania, by dążyć do osłabiania i podziału Rosji, dla dobra świata.
No ale w sumie teraz inflacja, tysiące zgonów dziennie przez pandemię i ogólny kryzys sprawił, że partia Putina w OFICJALNYCH sondażach ma już tylko około 30% poparcia. Jeszcze zipie, dzięki przekupieniu milicji i wojska, ale ciężko tak długo jechać. Tyle że po części opozycja rosyjska, to też syf. Żyrinowski, komuniści itd... Stąd niech z Rosji zostanie jakaś Republika Moskiewska na kilkadziesiąt milionów ludzi, a Tatarstany, Czeczenie, Karelie, Jakucje, Królewiecczyzny itd. niech ogłoszą niepodległość. I będzie upadek ZSRR 2.0. I będzie fajnie. A Moskiewszczyzna będzie się rzucać do Karelii i Tatarstanu, a nie do Polski i Ukrainy.
Z Rosji można by zrobić: Republikę Moskiewską, Dagestan, Czeczenia, Osetię Północną, Tatarstan, Tanu Tuwę, Republikę Syberyjską (Jakucję), Republikę Dalekowschodnią (Władywostocką), Buriację, Karelię, Republikę Nadbałtycką (Królewiecką, Bursztynową) itd. Takie tereny mi od razu przychodzą do głowy. Dużo jest tam różnych ludów. A skoro niepodległość twardo trzyma Kazachstan, gdzie połowa ludzi chyba mówi po rosyjsku, to czemu nie Tatarstan, gdzie połowa mówi po tatarsku a połowa po rosyjsku?
"I sent you lilies now I want back those flowers"


