Czy wy też już dostaliście dziękczynnego smsa z Ministerstwa Zdrowia wraz z zaproszeniem na dawkę przypominającą? Ja dostałem na grudzień; moje ojce parę dni temu. Od razu się zapisali i od razu praktycznie mieli wolny termin. Z dnia na dzień praktycznie. Ciekawe czy brak kolejek świadczy o małych zainteresowaniu ponownym szczepieniem.
Od przyszłego roku 1700 zł/miesiąc. Też myślę, że to za mało i żeby Kapitan Państwo mógł się nami lepiej zaopiekować powinno się przedsiębiorcom przyfanzolić z grubej rury, tak np. 3 tysiące ZUSu. Żeby urzędnicy NFZu mieli więcej na nagrody. Taki transfer pieniędzy na pewno nas uratuje.
Głupoty piszesz. To przecież zwykły Kowalski nie umie zarządzać swoimi finansami, dlatego odpowiedzialny Kapitan Państwo musi nimi zarządzać. Przecież to oczywiste, że urzędnik nieswoimi finansami zarządzi efektywniej i w zorganizowany sposób w przeciwieństwie do Kowalskiego, który wszystko przepultałby na Harnasie.
Ciekawy i fajny pomysł.
A na słodkie napoje też jest teraz jakiś dodatkowy podatek. Czyli uznajemy, ze cukrzycy opłacają już sobie leczenie w ramach kupowania napojów. To jeszcze na chipsy, paluszki, ciasteczka i wafelki powinno się dowalić jakiś porządny akcyzopodatek.
Niepicie i niepalenie też jest kwestią decyzji. Ja np. podjąłem taką decyzję, no i nie piję i nie palę.
Ale trzeba się zastanowić nad jakimś dodatkowym akcyzopodatkiem od stachanowcowania, bo przez przepracowanie niszczę sobie kolana, kręgosłup, łokcie, nadgarstki i pewnie kiedyś będę obciążeniem dla służby zdrowia. Trzeba by mi jakieś kary dać za każdą jedną godzinę pracy powyżej 8h dziennie.
Wszystkim trzeba by jakąś karę dowalić ogólnie za to, że żyją i korzystają z czegokolwiek. Zara, moment, przecież chyba już to mamy - VAT. To może już uznajmy, że każdy sobie całe życie płaci na to leczenie...
Prowadzi. Jakbyś oglądał kanały z bajkami dla dzieci to byś często widział takie coś:
Takie coś też czasami widziałem: https://www.youtube.com/watch?v=TB2SVoBsGsk
Jest zaraźliwe kulturowo-obyczajowo. Moje dziecko idzie do sąsiadki pobawić się z jej dziećmi i widzi na stoliku koszyk pełen chipsów i słodyczy, które jej dzieci biorą se kiedy tylko chcą. Moje dziecko też już woła czekolady, chrupków, cukierków etc. Na razie kupuję mu w aptece lizaki bezcukrowe ze stewią, ale prędzej czy później zacznie wpieprzać to co rówieśnicy. Tym chętniej, bo nie ma teraz tego w domu...
Chrupki mu daję kukurydziane bez soli, ale jak się gdzieś w gościach dorwie do zwykłych chrupków to wpieprza aż mu się uszy trzęsą.
Nie ma fal, bo od lat jesteśmy w jednej wielkiej, permanentnej fali śmieciowego wysoce przetworzonego żarcia. Wszędzie coraz więcej grubasków.
Sięgnij do statystyk. Co czwarty Polak jebnie na raka, ale tylko jeśli go najpierw nie załatwi zawał lub wylew. To One są w czołówce przyczyn zgonów Polaków, a biorą się ze złej diety - za dużo soli, cukru, mięsa, tłuszczy trans, smażonego...
Esperal jest, na szlugi masz nicorette i niquitin czy jakoś tak. Trza by wymyślić esperal obrzydzający wafelki
Prośbą i groźbą nic nie osiągniesz. Przynajmniej na mojej żonie. Chociaż widzę światełko w tunelu, bo coraz więcej jej koleżanek się w końcu zaszczepiło. To jak one, to w końcu może i ona się przełamie.
Dokładnie. I z nieobżeraniem się jest podobnie. Se ustaliłem, że mam raz na weekend "nagrodę" - jedno piwo i chipsy i jakoś daję radę. Bardziej się docenia smak oraz moment konsumpcji
Bo i ludzie nie są niczym wzniosłym. Zaawansowane technicznie prymitywne małpy, które w swej pysze myślą, że są najcudowniejszym zwieńczeniem wszystkiego co powstało na Ziemi lub ba - nawet na świecie. Jeśli jakimś cudem uda się nam przezwyciężyć to całe zagrożenie globalnego ocieplenia, to pewnie akurat wtedy jebnie w nas jakaś kometa i zdechniemy jak dinozaury. Taka ironia losu. Życie jest takimi ironiami naszpikowane, więc pewnie jakoś tak będzie
Żarłak napisał(a): Po pierwsze składki są zbyt niskie
Od przyszłego roku 1700 zł/miesiąc. Też myślę, że to za mało i żeby Kapitan Państwo mógł się nami lepiej zaopiekować powinno się przedsiębiorcom przyfanzolić z grubej rury, tak np. 3 tysiące ZUSu. Żeby urzędnicy NFZu mieli więcej na nagrody. Taki transfer pieniędzy na pewno nas uratuje.
Żarłak napisał(a): po drugie system nieefektywny i niezorganizowany, profilaktyka prawie leży itd.
Głupoty piszesz. To przecież zwykły Kowalski nie umie zarządzać swoimi finansami, dlatego odpowiedzialny Kapitan Państwo musi nimi zarządzać. Przecież to oczywiste, że urzędnik nieswoimi finansami zarządzi efektywniej i w zorganizowany sposób w przeciwieństwie do Kowalskiego, który wszystko przepultałby na Harnasie.
Żarłak napisał(a): Państwo polskie celowo spycha profilaktykę na margines żeby później ponosić większe koszty lecząc ludzi późno zdiagnozowanych. Jeśli kiedyś system przestałby być stawiany na głowie, to priorytetowa profilaktyka byłaby przepustką do niskich składek. Badam się, dbam o siebie to płacę 100%, a jeśli nie chorowałem w poprzednim roku, to mogę sobie otrzymać zwrot albo odliczyć podatek za niekorzystanie ze służby zdrowia, dostając powiedzmy 25% za niewykorzystane usługi (czyli składka efektywna 75%, a nie 100%). Jeśli dużo chorowałem to nie dostaję refundacji i płacę 100%. Jeśli nie dbałem o siebie i zachorowałem to płacę więcej niż 100% w danym roku i kolejnych. Unikam badań profilaktycznych to zawsze ponad 100%.
Ciekawy i fajny pomysł.
E.T. napisał(a): Na fajki i alkohol jest już akcyza.
A na słodkie napoje też jest teraz jakiś dodatkowy podatek. Czyli uznajemy, ze cukrzycy opłacają już sobie leczenie w ramach kupowania napojów. To jeszcze na chipsy, paluszki, ciasteczka i wafelki powinno się dowalić jakiś porządny akcyzopodatek.
E.T. napisał(a): Druga sprawa, to jednak odmienność niezaszczepienia się od alkoholizmu, nikotynizmu czy zaburzeń odżywiania się/niezdrowego odżywiania się. Szczepienia są łatwo dostępne, refundowane, państwo wręcz się prosi, żeby obywatel skorzystał. To jest jedynie kwestia decyzji.
Niepicie i niepalenie też jest kwestią decyzji. Ja np. podjąłem taką decyzję, no i nie piję i nie palę.
Ale trzeba się zastanowić nad jakimś dodatkowym akcyzopodatkiem od stachanowcowania, bo przez przepracowanie niszczę sobie kolana, kręgosłup, łokcie, nadgarstki i pewnie kiedyś będę obciążeniem dla służby zdrowia. Trzeba by mi jakieś kary dać za każdą jedną godzinę pracy powyżej 8h dziennie.
Wszystkim trzeba by jakąś karę dowalić ogólnie za to, że żyją i korzystają z czegokolwiek. Zara, moment, przecież chyba już to mamy - VAT. To może już uznajmy, że każdy sobie całe życie płaci na to leczenie...
E.T. napisał(a): Jeśli chciałbyś porównać sytuację z owymi chipsami/słodyczami jedzonymi na potęgę, to dla jakiejś analogii państwo musiałoby odpowiednio utrudniać (tak jak ułatwia zaszczepienie) i prowadzić akcje informacyjne (tak jak informuje o szczepionkach) o zgubnych skutkach objadania się nimi.
Prowadzi. Jakbyś oglądał kanały z bajkami dla dzieci to byś często widział takie coś:
Takie coś też czasami widziałem: https://www.youtube.com/watch?v=TB2SVoBsGsk
E.T. napisał(a): Mało tego, objadanie się chipsami i słodyczami nie jest zaraźliwe, nie rozwija się w falach podobnych do covidu i w ogóle nie stanowi takiego problemu, żeby adekwatnym środkiem przeciwdziałania temu była (także przy uwzględnieniu wspomnianych względów, jak np. ogólnodostępność szczepionki) był brak refundacji leczenia.
Jest zaraźliwe kulturowo-obyczajowo. Moje dziecko idzie do sąsiadki pobawić się z jej dziećmi i widzi na stoliku koszyk pełen chipsów i słodyczy, które jej dzieci biorą se kiedy tylko chcą. Moje dziecko też już woła czekolady, chrupków, cukierków etc. Na razie kupuję mu w aptece lizaki bezcukrowe ze stewią, ale prędzej czy później zacznie wpieprzać to co rówieśnicy. Tym chętniej, bo nie ma teraz tego w domu...
Chrupki mu daję kukurydziane bez soli, ale jak się gdzieś w gościach dorwie do zwykłych chrupków to wpieprza aż mu się uszy trzęsą.
E.T. napisał(a): nie rozwija się w falach podobnych do covidu
Nie ma fal, bo od lat jesteśmy w jednej wielkiej, permanentnej fali śmieciowego wysoce przetworzonego żarcia. Wszędzie coraz więcej grubasków.
E.T. napisał(a): i w ogóle nie stanowi takiego problemu
Sięgnij do statystyk. Co czwarty Polak jebnie na raka, ale tylko jeśli go najpierw nie załatwi zawał lub wylew. To One są w czołówce przyczyn zgonów Polaków, a biorą się ze złej diety - za dużo soli, cukru, mięsa, tłuszczy trans, smażonego...
E.T. napisał(a): No i owe szkodliwe nawyki nie są tak łatwe do zmiany. To nie jest kwestia przyjęcia zastrzyku i już.
Esperal jest, na szlugi masz nicorette i niquitin czy jakoś tak. Trza by wymyślić esperal obrzydzający wafelki

E.T. napisał(a): To nie ma być kara, tylko zachęta do zaszczepienia się.
Prośbą i groźbą nic nie osiągniesz. Przynajmniej na mojej żonie. Chociaż widzę światełko w tunelu, bo coraz więcej jej koleżanek się w końcu zaszczepiło. To jak one, to w końcu może i ona się przełamie.
Sofeicz napisał(a): Zara zara, niepicie i niepalenie jest najprostsze z prostych - łatwiej już się nie da.
Dokładnie. I z nieobżeraniem się jest podobnie. Se ustaliłem, że mam raz na weekend "nagrodę" - jedno piwo i chipsy i jakoś daję radę. Bardziej się docenia smak oraz moment konsumpcji

Mustafa Mond napisał(a): Skoro ludzie ogółem tak nie ufają nauce w tak oczywistej kwestii, to nie ma szans na jakieś wzniosłe i mądre rewolucje ogólnospołeczne.
Bo i ludzie nie są niczym wzniosłym. Zaawansowane technicznie prymitywne małpy, które w swej pysze myślą, że są najcudowniejszym zwieńczeniem wszystkiego co powstało na Ziemi lub ba - nawet na świecie. Jeśli jakimś cudem uda się nam przezwyciężyć to całe zagrożenie globalnego ocieplenia, to pewnie akurat wtedy jebnie w nas jakaś kometa i zdechniemy jak dinozaury. Taka ironia losu. Życie jest takimi ironiami naszpikowane, więc pewnie jakoś tak będzie
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać


