lumberjack napisał(a):Rowerex napisał(a): 1) zaproszenie czytelników do podobnych sieci handlowych, co by sprawdzili na własne oczy jak to jest w pobliskich sklepach - ponieważ klient ma tam zawsze rację, to na pewno warto tam kupować.
2) przestawienie instrukcji zachowania dla odwiedzających dowolny sklep: marudzić, stroić fochy, awanturować się do woli - voucher na 50 zł za jedno wydarcie mordy na personel piechotą nie chodzi.
Jak ktoś jest wrednym chujem to na pewno tak to niestety zinterpretuje
Ciekawe byłyby statystyki pokazujące odsetek wrednych chujów w społeczeństwie. Artykuł jasno pokazuje, że klient będący taką jednostką może sporo zyskać, ponadto pokazuje, że pracownicy są od zadowalania nawet wrednych chujów-klientów i na równo stawia chuja-klienta z chujem-przełożonym, bo skoro chuj-klient ma zawsze rację, to chuj-przełożony też dla podległego pracownika chujem być musi, bo inaczej sieć straci wiarygodność w oczach nie tylko chuja-klienta, ale i każdego innego.
lumberjack napisał(a):Rowerex napisał(a): P.S. W ogóle to o co chodzi autorce? Vouchera nie dostała, czy ktoś jej rabat źle naliczył?
Może coś się zmieni od takich artykułów. A jak nie to może przynajmniej ludzie nie będą chcieli tam pracować.
A użyłeś słowa "standard"? A przeniosłeś to na wszystkie branże? Więc o co Ci chodzi?
Zmienić? Przy opisywaniu podobnych spraw w jakimś urzędzie państwowym wali się w takich artykułach konkretnymi nazwami urzędów, instytucji i często nazwiskami. Ale jak trzeba opisać coś o firmie prywatnej będącej być może częścią zagranicznego holdingu, to optyka piszącego nagle znacząco się zmienia - tu żadna nazwa firmy nie padnie, a nawet imiona bohaterów są w większości zmienione.
No i autorka na końcu pyta rzecznika prasowego całej sieci handlowej? I czego ma się spodziewać, że ten weźmie bat i rozgoni towarzystwo osobiście? Albo że powie "tak przyznaję, u nas pracownicy to nic nieznaczące pionki, bo dla naszego szefostwa liczy się wyłącznie kasa, zarżnięcie naszej konkurencji i panowanie nad tym rynkiem"?
Rzecznik wypalił standardową na taką okazję sztampową formułkę będącą połączeniem demagogii, populizmu i autoreklamy - takich formułek uczy się na wewnętrznych szkoleniach i trzeba je mieć wykute na pamięć, ew kopiuj-wklej.
Zauważ, że rzecznik odpowiedział "musimy również wdrażać rozwiązania systemowe..." - "wdrażać", a nie "wdrożyć", przez co nie można im zarzucić, że nigdy nie wdrożyli, zwłaszcza, że wymienił konkretne, a nie wymyślił ich ot tak. A te które wymienił to dziesiątki lat doświadczenia z podobnymi "systemami", których istnienie pokazuje się przy kontrolach inspekcji pracy, a które w wielu firmach są tylko "dupochronami" dla pracodawcy nie mającymi znaczenia dla pracowników.
Artykuł na początku wali w gały tekstem "Kodeks pracy tu nie istnieje" - więc ja mam pytanie, skoro nie istnieje, to gdzie zawiadomienie do Państwowej Inspekcji Pracy? Dlaczego nazwa Państwowa Inspekcja Pracy w ogóle się w artykule nie pojawia? Że co, że nie warto zawiadamiać, bo może z góry wiadomo, że PIP nie pomoże? A jeżeli PIP nie pomoże, to może Kodeks Pracy nad którego przestrzeganiem PIP teoretycznie czuwa jest w każdej branży tylko teoretyczny, a więc to że "Kodeks pracy nigdzie nie istnieje" jest tak oczywiste jak to, że słońce świeci?
Gdyby autorka cokolwiek bąknęła o tym, że za jej pomocą pracownicy złożyli zawiadomienie do PIP, to bym przez to jedno bąknięcie odebrał artykuł nieco inaczej - a tak, zrobiła reklamę sieci handlowej co to "pod każdym względem dba o zadowolenie każdego chuja-klienta, a nawet takowych nagradza za bycie chujami", a na końcu smacznym propagandowym sosem doprawił ten przekaz przemiły rzecznik, który nie omieszkał dwukrotnie w ważnych momentach użyć słowa "skrupulatnie", nie mówiąc już u słowach "nie ma naszej zgody na łamanie..." (a która to firma oficjalnie "godzi się na łamanie..."?).
P.S. Zadaj sobie pytanie co by było, gdyby w artykule padła konkretna nazwa sieci i weź pod uwagę szerokie grono odbiorców, w tym szefostwo sieci, rzecznika, prawników owej sieci, autorkę itp...



