Sebrian napisał(a): Zdrowia i jeszcze raz zdrowia dla mamy, ale ostatnim, co powinieneś teraz robić, to mieć do siebie jakiekolwiek pretensje. Wiem, że to rodzice, ale jednak są to również dorośli, samodzielni ludzie. Z tego co piszesz, zrobiłeś wystarczająco wiele dla ich dobra, ale skoro sami do odrzucają i wolą wierzyć jakimś oszołomom? Skoro mama nawet po tak ciężkim przebiegu nie chce się zaszczepić to nic jej nie przekona, a chyba nie chcesz jej przypiętej pasami do punktu szczepień zawozić?
Dzięki. Zapewne masz rację. Mam po prostu wyrzuty sumienia. Może powinienem użyć innej taktyki. Nie wiem. Nie będę o tym myślał za bardzo.
W sumie faktycznie nie mogę jej przymusić. Skończyły mi się metody. Najpierw od maja do października podawałem naukowe argumenty i miło zachęcałem starając się ukoić strach. Mówiłem też, że dzięki szczepionce będziemy mogli wyjechać za granicę na wakacje. Nie wyjechaliśmy jednak. Pojechaliśmy w polskie góry. W październiku i listopadzie przeszedłem do fazy szantażu emocjonalnego, ataków i nawet wyzwisk (nazywałem ich zachowanie "debilnym", "znachorskim" itd.). Teraz już się poddałem i tylko półgębkiem czasem przypominam.
Nawet nie wiem, co mógłbym zrobić inaczej. Taka świadomość faktycznie zmywa ze mnie poczucie winy. To samo tylko że częściej? Nie dałoby rady. Nawet raz ich otwarcie zapytałem w październiku, co mam zrobić, jak zachorują poważnie przez brak zaszczepienia? Jak mam się wtedy czuć? Nie odpowiedzieli. Wtedy zrobiłem im najgorszą burdę szczepionkową.
Mama mówi, że nie miała korony tylko "zapalenie migdała" i że się nie znam i gadam głupoty. Dziwne... Kaszleć nocami (i nieraz w dzień) ponad miesiąc. Niesamowite zapalenie.
"I sent you lilies now I want back those flowers"

