Obawiam się, że zbliżamy się do powtórki z 2005 roku, kiedy sojusznicy w kwestii obalenia SLD poróżnili się w trakcie wyborów, kiedy to spoty wyborcze PiS nie celowały w skorumpowane elity u władzy, ale w puste lodówki i dziadków w wojskach wiadomych. Obawiam się, że tu najmocniejsza (jeszcze) i najbardziej bezpłciowa PO jako pierwsza wykopie ten topór wojenny, spekulując, że bardziej jej się opłaca iść po większość niż bawić się w koalicje powyborcze. Choć mogę się mylić w tym, kto zacznie. Lewica nigdy nie pałała sympatiami do PO, więc u nich to nawet nie byłaby zmiana. Ze wzajemnością. Znamienne będzie więc to, któ pierwszy uderzy w Hołownię. I kto pierwszy uderzy, metaforycznie, poniżej pasa.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

