Wiesz, lubię surowe filmy podszyte jakąś tajemnicą, lekko niedopowiedziane, nieoczywiste.
I zacząłem oglądanie tego filmu z pozytywnym nastawieniem, bo lubię Cumberbatcha, a po filmie "Fortepian" tej reżyserki spodziewałem się kawałka niezłego kina.
A tu wyszedł (wg mnie oczywiście) kompletny zakalec. Nic tu się nie klei, jakieś ni w pi... wątki homo, jakaś ucieczka od kariery akademickiej, jakaś zawiązująca się nić porozumienia z pasierbem, jakieś plecione przez pół filmu lasso, jakiś małomówny do końca brat, jakaś zestresowana pijaczka.
Czekałem bite 2 godziny aż to się jakoś zagęści, a tu się rozlazło, jak stare gacie. Wszyscy zostali na swoich początkowych pozycjach, a Cumberbatch na końcu wziął i umarł.
Wg mnie kompletnie zmarnowany czas - rozczarowanie roku.
Oczywiście to tylko moja opinia ale kiedy rozpytywałem swoich przyjaciół, to raczej wszyscy mieli podobnie.
I zacząłem oglądanie tego filmu z pozytywnym nastawieniem, bo lubię Cumberbatcha, a po filmie "Fortepian" tej reżyserki spodziewałem się kawałka niezłego kina.
A tu wyszedł (wg mnie oczywiście) kompletny zakalec. Nic tu się nie klei, jakieś ni w pi... wątki homo, jakaś ucieczka od kariery akademickiej, jakaś zawiązująca się nić porozumienia z pasierbem, jakieś plecione przez pół filmu lasso, jakiś małomówny do końca brat, jakaś zestresowana pijaczka.
Czekałem bite 2 godziny aż to się jakoś zagęści, a tu się rozlazło, jak stare gacie. Wszyscy zostali na swoich początkowych pozycjach, a Cumberbatch na końcu wziął i umarł.
Wg mnie kompletnie zmarnowany czas - rozczarowanie roku.
Oczywiście to tylko moja opinia ale kiedy rozpytywałem swoich przyjaciół, to raczej wszyscy mieli podobnie.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

