lumberjack napisał(a):Sorry, ale co ty komentujesz - to, co mówią o sobie założyciele tego przedszkola, czy to, co mówi jego prawicowy krytykant? Przecież ta baba jasno mówi: oni nie ingerują. Wolno być tak chłopcem i dziewczynką, jak się tylko się chce. A jak ktoś nie chce - to go/jej/onego nie ustawiają do pionu mówiąc "nie, nie, tego a tego nie wypada robić ludziom mającym penisa lub pochwę". Nie wprowadzają żadnego nowego elementu wychowania, tylko usuwają jeden, który dotychczas uważa się (w Szwecji także) za oczywistą oczywistość.
Cytat:W Szwecji istnieją przedszkola, w których dzieci wychowuje się bezpłciowo, nie używa się słów "dziewczynka" czy "chłopiec". Założona w Sztokholmie nowa placówka "Egalia" to najbardziej skrajny wyraz ideologii genderowej. Kładzie się w niej szczególny nacisk na totalne "równouprawnienie płci". Zabawki są neutralne płciowo, a wychowawcy zwracając się do dzieci używają hybrydowego określenia "ono".To materiał z Deutsche Welle. A potem "ono" se dorasta i wybiera jakim to "onym" jest.
Cytat:Zabawki są neutralne płciowoTo znaczy jakie? Pozbawione genitaliów? Jakie konkretnie zabawki nie są neutralne płciowo?
Cytat:wychowawcy zwracając się do dzieci używają hybrydowego określenia "ono".A w jakimż to celu zwracają się do dzieci w trzeciej osobie, skoro w języku szwedzkim - tak samo jak i w polskim - drugoosobowy zaimek "du" nie odmienia się w ogóle przez rodzaj? Do tego w ogóle w języku szwedzkim nie ma rodzaju męskiego i żeńskiego - jedyne jego pozostałości, tak jak w angielskim, to zaimki trzecioosobowe. Zamiast tego mają rodzaj utrum i neutrum, który bardzo z grubsza odpowiadałby raczej naszemu podziałowi na rzeczowniki żywotne i nieżywotne. Nie uważasz, że kontekstowe tłumaczenie takich zwrotów powinno jakoś uwzględniać gramatykę języka, z którego się tłumaczy?

