Cytat:Przecież to bzdura. Po pierwsze dlatego, że uchodźcy idący przez Białoruś szli też przez przejścia i na przejściach spotkały ich armatki. Po drugie dlatego, że Ukraina w operacji współpracuje z Polską, a Łukaszenka wpychał siłą uchodźców na druty i nie pozwalał im się cofnąć.
A widzisz, tego, że ich spotykały represje takie jak armatki nie wiedziałem. To też zmienia obraz sytuacji na niekorzystną dla zachowania rządu. Bo o ile szturmowanie zielonej granicy to jednoznaczna oznaka wykorzystywania cywilów w testowaniu zachowań służb, o tyle nieudostępnianie przejść uchodźcom to już chyba łamanie praw człowieka. I przynaję, że nie słyszałem, żeby jakieś większe grupy szły do przejść. Widoczna oznaka mgły medialnej.
Cytat:No i? Fakt, że jeden uchodźca okazał się Baronem Münchhausenem oznacza, że nie możemy pomóc żadnemu innemu?
Takiego wniosku nie stawiam. Mówię, że wykorzystywanie pewnych grup, w tym wypadku imigrantów, do uskuteczniania celów politycznych, nawet jeżeli składają się z osób niewinnych i o ograniczonej decyzyjności nie może się przekładać na każdorazowe ustępowanie na zasadach dyktowanych przez stronę wykorzystującą. Gdybyśmy w ogólnym rozrachunku tak postępowali to największe skurwysyny chowające się za kobietami i dziećmi prowadziły by skuteczną politykę za pomocą kobiet i dzieci zwiększając tylko jej rozmiary. I z resztą to widać. To, że w większości powstał korek u kartofla spowodowało, że nie mamy dzisiaj dwufrontowego kryzysu migracyjnego, bo ściągnięcie tysięcy uchodźców, zdolnych opłacić paskarski bilet to byłby interes życia dla reżimu i problem dla całej UE. Dzisiaj mamy skalę przekraczającą milion i problemów, nawet logistycznych, nie ma. Widać, że w układaniu go nie uczestniczył Sasin z kolegami i wnioskuję, że na podstawie tamtego zjawiska powstał scenariusz emigracji i dyslokacji kilku milionów ludzi. I pojęcia nie mam jak można było rozwiązać z RiGCzem problem listopadowych emigrantów. Każdy przyjęty byłby zasobnikiem wpłacającym dolary Łukaszence, problemem dla nas a skala tylko by rosła.
Sebastian Flak

