zefciu napisał(a):Gawain napisał(a): A ma ona jakieś pokrycie w źródłach czy po prostu akulturacja inne miano zyskała na potrzeby dyskusji? Bo na moje oko jakby nie wykręcić tego kota, to zawsze wyjdzie akulturacja albo symbioza a nie zawłaszczanie. A już zwłaszcza zawłaszczanie w tych najpowszechniej przyjmowanych definicjach.Ale jaki sens ma dyskutowanie o definicjach?
W rozmowach o sensowności pojęć? Podstawowy. A już zwłaszcza w momencie gdy porusza się sensowność teoretycznych konstruktów społecznych. Bez tego wychodzi bełkot postsokalowski i wszystko co da się pomyśleć będzie miało taką samą wartość jak realne zjawiska. A że da się pomyśleć praktycznie wszystko i może być niespójne a nawet sprzeczne to wchodzimy w kwantową teorię pola morfogenetycznego, siódme gęstości i nadawanie praw własności do kultury i jej przejawów, co samo w sobie, powinno budzić zgrozę w świecie gdzie włoskie żarcie, amerykańskie programy i hinduskie filmy przenikają się i uzupełniają jak chcą.
Cytat:Generalnie jest tak, że istnieją sytuacje, w których akulturacja powoduje u pewnych osób silny dyskomfort.
No. U neonazistów na przykład albo skrajnych komunistów. Normalnie na świecie akulturacja prowadziła do adoptowania zwyczajów i rozwiązań stabilnych społecznie. Stąd sikamy na Dyngusa, święcimy jajka, ubieramy choinkę i palimy znicze. I fakt akulturacji to podstawowy system pozwalający na włączanie obcych w grono swoich. Jak się z powodu przenikania kultur wymyśla odrzucanie przejmowania zwyczajów i rozwiązań to albo się zdrowo odlatuje, albo szuka się podstaw do konfliktu.
Cytat:Zwłaszcza ma to miejsce, gdy przedstawiciele pewnej kultury są grupą dyskryminowaną i elementy kulturowe są przejmowane bez zrozumienia ich znaczenia.
Polacy byli grupą dyskryminowaną i poddawanie ich "zawłaszczaniu kulturowemu" sprawiło tylko, że ileś tam pojęć z języka polskiego albo Polakach przeniknęło do słownika obcych kultur. Taka Polka to taniec narodowy w kilku krajach w tym w Szwecji, z którą jedyny dłuższy kontakt zakończył się hekatombą. I teraz w imię samopoczucia i skrzywdzenia należy zakazać Polki w Szwecji. Ani w tym sensu ani nie widać negatywnych skutków długofalowej akulturacji. "Pijany jak Polak" to w wielu kręgach powód do dumy albo uśmiechu choć nie wiem za bardzo dlaczego, a jasne jest, że obraz walecznego alkoholika to coś średnio dobrze się kojarzącego. I można tak długo. Akulturacja to broń obosieczna, znosząca podziały, homogenizująca grupy o różnych wartościach i zmniejszająca napięcia oraz chęć wyniszczenia. Rzeczpospolita najlepszym przykładem. Mieliśmy gigantyczną diasporę żydowską. Wspaniały element społeczny, inteligentny i przedsiębiorczy i mimo wielu negatywnych konotacji kulturowych jakie się wytworzyły, czy też były przeszczepiane, autoizolacjonizmu to jednak wypracowała się płynna zależność przenikania się kultur. Dzięki temu ani skala wyniszczeń, ani agresji nie była taka jak np. w Niemczech, gdzie o żadnej akulturacji nie było mowy, bo raz, że diaspora była znikoma, dwa nikomu nie zależało na spróbowaniu dialogu, trzy szowinizm tępił przejawy akulturacji wskazując na jakieś pseudomityczne "korzenie". I w takim kontekście tworzy się pojęcie zawłaszczania kulturowego, które mówi, że można celowo zabierać sobie jakieś rzeczy z obcej kultury i tym samym nie tylko ją zubażać, ale wręcz poniżać. I nie jest to ani tożsame z Faux Pas, nie jest to też szowinizm tylko zjawisko piętnujące zachowania, które nie tylko nie mają na celu nikogo obrazić, często wręcz przeciwnie "organoleptycznie" się podobają, ale wydumany kontekst, który mógł być za Ćwieczka oczywisty, ale który z czasem naturalnie się zaciera zostaje wywleczony, wyeksponowany i przytrzymywany z głośnym jazgotem o nietolerancji. I tak śpiewające szympansy w bajce Disneya, które dla współczesnego odbiorcy są tylko śpiewającymi szympansami podlegają cenzurze i celowemu przypominaniu kontekstu, żeby przypadkiem nikt nie przypomniał sobie o orleańskich, czarnych bluesmenach i widząctakowego nie zapomniał, że kiedyś skojarzono ich wargi z małpimi. Zamiast pozytywnego skojarzenia bajki i bluesa mamy kulturkampf! Non stop podgotowywany i idący już w kompletne abstrakcje, żeby tylko utrzymać ciśnienie. Które dziecko obchodzi czy negatywne skojarzenia szły za przedstawianiem postaci z bajek, skoro nawet nie skojarzy jednego z drugim?
Czysty Rasizm. Bo właśnie na teledysku przedstawia się obraz czarnoskórego człowieka, który nie mówi dobrze w polskim języku (gupi m-word), dostaje banany w prezencie (hehehe małpy jedzo banany), chce mieć dużo dzieci (socjal ciongnoł bedzie), studiuje (hehehehe orgazmus, polskie kobiety zawłaszcza hurr durr) i można tak długo. Jak się chce komuś dopierdolić albo zrobić z siebie ofiarę to argument zawsze się znajdzie. W istocie owo zawłaszczanie ma być przeniesieniem kolonialnego rabunku na sferę kultury. Problem polega na tym, że im więcej się czerpie z kultury tym większa liczba mutacji wzbogaca grupy czerpiące.
Cytat:I tu trzeba podnieść problem sensowności podziału dwupłciowego w toaletach.Który w toaletach z kabinami, w istocie, nie ma żadnego sensu.[/quote]
Z jakiegoś powodu jednak ów podział istnieje. A próba wejścia faceta do damskiego kibla w najlepszym razie nie jest mile widziana. Można by zburzyć ściany dzielące takowe przybytki, kabiny dołożyć i by każdy srał ile chciał. O wiele ekonomiczniej. Tylko z jakiegoś powodu tak nie jest. Dlaczego?
Cytat:Gdzieś tam może stoją, jak ten yeti — wszyscy o nich gadają, ale nikt ich nie widział.
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019...iezniarke/
Sześć sekund w Google. Ale przecież nie w tym tkwi sęk. Tylko w tym gdzie deklaracje powinny kończyć się definitywnymi, potwierdzonymi zmianami i co powinno zrobić społeczeństwo z samą deklaratywnością. Jesteśmy chwilowo w lesie z rozwiązaniami. Jakimś wyjściem są zmiany organizacyjne na neutralność płciową kibli. Ale dalej pozostaje kwestia "trójnogich dżordżów", którym zmiana zadeklarowanej płci przyniesie zyski a sam zapis na kawałku plastiku i w adresie nie zrobi różnicy. W przypadku faktycznej ulgi i idących za tym konsekwencji liczba "sprytnych" będzie rosła. Widać to już w sporcie, gdzie kuszą nagrody. Widać będzie w opiece społecznej i jeżeli nie zostaną zrównane dni urlopu macierzyńskiego z tacierzyńskim, wiek emerytalny i inne takie. Ojciec zmieniający deklaratywnie płeć, bo ma czwórkę dzieci żeby sięgnąć po emeryturę Mama 4+ to niekoniecznie abstrakcja. O ile rozumiem samo deklarowanie jako rodzaj przedstawienia się i swojej osoby. To do licha, powinien być mechanizm ten stan potwierdzający. Bo inaczej w końcu ludzkość będzie only gender fluid. Jak ślimaki.
Sebastian Flak

