freeman napisał(a): Jeśli potraktujemy homoseksualizm jako normę, to odmówimy pomocy osobom chcącym zmienić orientację poprzez leczenie.
Jeśli natomiast przyjmiemy stwierdzenie, że homoseksualizm może być chorobą/zaburzeniem, to dopuścimy możliwość indywidualnego podejścia do każdego przypadku.
Dlatego też arbitralne uznanie orientacji homo zarówno za normę jak i chorobę należy potraktować raczej za przejaw wiary a nie wiedzy.
Czasem w Internecie spotykałem się z anonimowymi stwierdzeniami facetów hetero, że oni woleliby być gejami/bi, bo lepiej im się układają relacje z facetami, a z kobietami mają same niepowodzenia i problemy. Zatem zgodnie z Twoim tokiem rozumowania nie powinniśmy uznawać heteroseksualizmu za normę, bo tym facetom wtedy zamykamy drogę do "wyleczenia" się z heteroseksualizmu i przejścia na bi/homoseksualizm.
Eh... Po co te całe leczenia? Niech każdy zaakceptuje swoją orientację. Niech nikt seksualnie nie krzywdzi siebie i innych. No i niech każdy zajmie się lepszymi rzeczami niż seksekseks. Wtedy będzie dobrze. Wymuszanie na siebie zmiany orientacji kończy się niepowodzeniami, nienawiścią do siebie, krzywdami i jakimś "faszyzmem wewnętrznym", gdy człowiek próbuje wypalić z siebie pewne cechy (no a faszyzm wewnętrzny może łatwo ekspandować w ten zewnętrzny, bo skoro kształtujemy siebie brutalnymi metodami, to czemu ograniczać się z tymi metodami do siebie?).
Dragula napisał(a):Rodica napisał(a):Podobnie trauma z dzieciństwa może mieć podobny wpływ na orientację, np odrzucenie przez ojca i facet szukać mężczyzny, który go zaakceptuje, przekaże mu swoja męskość.srodobnie. Gdyby istniał taki mechanizm, to wybijałby się w badaniach. Poza tym kurna, odchodzimy od czasów gdzie ojca nigdy nie było w domu, a jak był to lał dzieci, bo tak wyglądały metody wychowawcze i swój czas rodzinie i ognisku domowemu poświęcały matki. A liczba gejów w społeczeństwie jakoś nie spada. Mało tego, poczynania karierowiczek powinny owocować wysypem homoseksualistek
Zgadzam się z Dragulą. W ogóle ten pogląd o tym, że popęd do własnej płci może być spowodowany brakiem ojca czy też akceptacji rówieśników jest częsty, a przy tym nie ma poparcia w rzeczywistości. Nigdy nie widziałem u kogokolwiek, by zaniedbanie ze strony rodzica, czy brak jakichś relacji rówieśniczych, doprowadziłby u kogokolwiek do popędu seksualno-romantycznego do tej samej płci. To jakieś dziwaczne freudyzmy. Gdy mnie brakowało przyjaźni rówieśniczej, to chciałem przyjaźni, a nie przespania się z facetem. Gdy brakowało mi autorytetu ojcowskiego, to chciałem tego autorytetu, a nie przespać się z facetem (heh, może jeszcze starszym?). A gdy teraz przyjaźnie już mam i jakoś autorytety sobie znalazłem, to orientacja nie zmieniła mi się ani o jotę.
Zauważyłem jednak, że męscy homoseksualiści mają często matki uległe i bardzo wrażliwe. A te uległe i bardzo wrażliwe kobiety szukają sobie "silnych" mężczyzn, które je zdominują i obronią przed złym światem, więc nieraz niestety znajdują sobie na mężów agresywnych zwyroli. No i to połączenie często się kończy rozwodem po iluś tam latach. No a synowie dziedziczą nieraz po matce te typowo kobiece cechy i mają wtedy też pociąg do mężczyzn. Matki gejów są właśnie często tak jakby "superkobiece". Myślę, że te matki mają ten genetyczny allel superkobiecości, bo bywa on opłacalny ewolucyjnie (superkobiecość to też bardzo mocna opiekuńczość chociażby) i staje się on coraz bardziej opłacalny ze względu na rosnącą wartość wrażliwości i opiekuńczości, a gdy wspomniany allel przechodzi na syna, to syn wykształca często pociąg do mężczyzn (czyli typowo kobiecy gust seksualny).
Rodica napisał(a): Upierasz się, że związki romantyczne miedzy osobami tej samej płci są dobrowolne ale czy są świadome? Udowodnij, że dobrowolność jest tożsama ze samowiadomością. Ludzie pod hipnozą też wykonują pewne rzeczy dobrowolnie ale nie są zbyt tego świadomi.
Hmm? Ludzie wchodzą w związki tej samej płci nieświadomie? Po ślubie mają noc poślubną i po ściągnięciu bielizny jest szok?
@bert04
Cytat:Twierdzisz, że w wyniku terapii konwersyjnej jakiś facet przestał odczuwać pociąg do innych facetów? Ciekawe na jakiej podstawie.
HINT: Sam dałeś kategorię "odczuwania pociągu do innych facetów", więc nie liczy się, czy dany facet funkcjonuje w społeczeństwie jako heteroseksualista. Bo tacy homoseksualiści, żyjący na zewnątrz heteroseksualne życie, byli zawsze. I kończyli tragicznie.
Ja w życiu spotkałem dwóch facetów, którzy wypierali swe homoseksualne dążenia. Obaj źle przędą.
Jeden zaczął mieć obsesyjki na punkcie Stalina (sam chciał się stać nieczułym "człowiekiem ze stali"), totalitaryzmów, incelskiego terroryzmu, samobójstwa i seryjnych morderców. Po okresie dojrzewania trochę mu się poprawiło (ach te hormony), ale dalej nie jest za dobrze. Nie lubi swego życia i bywa agresywny.
W drugim przypadku wysoka religijność, złe przeżycia seksualne (bycie molestowanym w dzieciństwie) i homofobia rodziny sprawiły, że facet wyparł swoje tendencje homoseksualne i wpadł w wir krótkotrwałych i płytkich wielu relacji z kobietami (chciał znaleźć kobietę, która go wreszcie zadowoli, a także pokazać wszem i wobec swoją "wielką heteroseksualność"). Jednakże przez to od lat narasta w nim awersja do kobiet i jest niespełniony romantycznie i emocjonalnie, bo te relacje dla niego dużej wagi nie mają (są, bo są). Co do niego, to nie wiem, czy "na 100%" ma te tendencje, ale zapewne tak, bo gość chciał się ze mną (w oczywisty sposób) "pogejowić", ale ja odmówiłem samego seksu i skonfrontowałem go z tą kwestią, a on wtedy przestraszony mnie zaatakował i we wstydzie zerwał ze mną przyjaźń. Cóż... źle to rozegrałem. Powinienem być łagodniejszy i ostrożniejszy.
Było nie było, nie znam żadnego przypadku szczęśliwego życia, gdy homoseksualista funkcjonuje w społeczeństwie udając heteroseksualistę. Nie znam też żadnego przypadku zmienienia w sobie orientacji seksualnej. Mooooże za jakiś czas będziemy mieli "szpital przemieniania" w stylu Lema i dowolnie będziemy modyfikować swe cechy, a może orientacja czerpie też z innego świata i orientacji biolologiczno-psychologicznie zbytnio nie zmienimy (kwestia duszy?). Ale na pewno teraz różnego rodzaju "terapie" to szarlataństwa.
"I sent you lilies now I want back those flowers"


