Ja mam kilka takich swoich obserwacji. Na wstępie zaznaczę, żeby potem nie było nieporozumień, że absolutnie potępiam ruską agresję, Rosję uważam za państwo faszystowskie, a na ludzkim, emocjonalnym poziomie przeraża mnie to okrucieństwo, które dzieje się teraz na Ukrainie. Staram się w miarę swoich (niestety niewielkich) możliwości wspierać Ukraińców. Analiza sytuacji wymaga jednak chłodnego myślenia.
1. Po pierwszym szoku, który trwał około tygodnia-dwóch i objawiał się twierdzeniem "o Boże, wojna" kupa ludzi w Polsce przeszła nad tym do porządku dziennego na zasadzie "a chuj, to tylko Ukraina, szkoda ich ale nam nic nie grozi". To duży błąd i w dużej mierze działa tu mechanizm wyparcia.
2. Ludzie w Polsce i na Zachodzie masowo kupują ukraińską (natowską?) propagandę wojenną, która mówi, że Rosjanie są słabi, mają stary sprzęt, są źle zorganizowani i zdemoralizowani (w sensie pozbawieni morale). Nie można mieć za złe Ukrainie tych zabiegów, bo to ważny element działań wojennych ale warto zachować trzeźwy umysł. Ukraińską propaganda wojenna ma sens na Ukrainie, u nas może wywołać bagatelizację zagrożenia. I tak, owszem, na całe szczęście Rosjanom nie wyszedł ich pierwotny plan Blitzkriegu i nie są tak silni jak sami twierdzą. Ale nie są też tak słabi jak przedstawia to propaganda drugiej strony. Gdyby tak było, to już by się wycofali z lekko podkulonym ogonem.
3. To kluczowy i historyczny moment dla Polski. W skrajnie negatywnym scenariuszu może nas czekać zagląda i anihilacja. W pozytywnym pozycja międzynarodowa Polski może radykalnie wzrosnąć. Możemy zostać niekwestionowanym liderem Europy Środkowej, a tym samym ważnym ośrodkiem geopolitycznym, który będzie dla Berlina i Paryża równoważnym podmiotem, a na świecie w ogóle będzie się liczyć tzn. wejść do rozgrywek w I lidze. Co prawda raczej w dolnej części, ale obecnie jesteśmy gdzieś tak na przełomie II i III. Oczywiście, nie wszystko będzie zależeć od nas. Ale od decyzji jakie podejmiemy będzie zależeć nasza dalszą pozycja.
4. Jeżeli uda się ocalić Ukrainę jako suwerenne państwo, które nie stanie się ruską kolonią, to trzeba aktywnie ale i rozważnie wpływać na ich politykę, żeby stała się jak najbardziej propolska. Będzie to zresztą korzystne dla obu stron co chyba dzisiaj rozumie też duża część Ukrainy. Jakie mają alternatywy, właśnie widzą. Ukraina długi czas widziała w Niemczech żyranta swoich interesów. O Rosji to chyba w ogóle nie ma sensu mówić.
5. Albo uda się przekonać tzw. Stary Zachód do jednoznacznej, aktywnej postawy wobec Rosji albo trzeba podjąć szybkie i realne kroki na rzecz budowy środkowo-europejskiego bloku, który nie będzie wydmuszką tylko realnym sojuszem gospodarczo-militarnym.
6. Radykalne wzmocnienie militarne w ramach wszelkich dostępnych możliwości. Polityka jak najbardziej proamerykańska ale też stanowcza i uwzględniająca polski interes narodowy. Zakupiony sprzęt musi się znaleźć w Polsce natychmiast. Tak samo jak wszelkie inne, przyszłe zakupy muszą mieć realny i szybki termin realizacji. Zresztą jest to też w interesie USA. Plus oczywiście rozbudowa krajowej zbrojeniówki. W obecnych realiach chyba nikt normalnie myślący nie powie, że to zbędna zabawa i zabawki dla dużych chłopców. Bo i takie opinie w czasach względnego pokoju się zdarzały. Należy też ciągle i metodycznie wywierać wpływ przede wszystkim na Stany Zjednoczone ale i Wielką Brytanię oraz Francję odnośnie obecności ich wojsk w Polsce. Im więcej tym lepiej. Jest to zresztą też w ich interesie. Im dalej od ich granic uda się zatrzymać Putina, tym lepiej dla nich.
7. Ciągłe wywieranie wpływu na Niemcy i monitorowanie ich postawy. Ich polityka zagraniczna legła w gruzach i jest to chyba największy dla nich szok poznawczy po IIWŚ. Ale bardzo ważne jest co się na tych gruzach zbuduje. Bo na razie widać, że kompletnie nie mają pomysłu jak się odnaleźć w realiach radykalnej zmiany architektury bezpieczeństwa w Europie. Gdyby nie daj Boże do głosu doszła tam opcja prorosyjską to będzie katastrofa.
Sorki za ewentualne błędy, zwłaszcza jeśli chodzi o "polskie ogonki". Piszę z telefonu.
1. Po pierwszym szoku, który trwał około tygodnia-dwóch i objawiał się twierdzeniem "o Boże, wojna" kupa ludzi w Polsce przeszła nad tym do porządku dziennego na zasadzie "a chuj, to tylko Ukraina, szkoda ich ale nam nic nie grozi". To duży błąd i w dużej mierze działa tu mechanizm wyparcia.
2. Ludzie w Polsce i na Zachodzie masowo kupują ukraińską (natowską?) propagandę wojenną, która mówi, że Rosjanie są słabi, mają stary sprzęt, są źle zorganizowani i zdemoralizowani (w sensie pozbawieni morale). Nie można mieć za złe Ukrainie tych zabiegów, bo to ważny element działań wojennych ale warto zachować trzeźwy umysł. Ukraińską propaganda wojenna ma sens na Ukrainie, u nas może wywołać bagatelizację zagrożenia. I tak, owszem, na całe szczęście Rosjanom nie wyszedł ich pierwotny plan Blitzkriegu i nie są tak silni jak sami twierdzą. Ale nie są też tak słabi jak przedstawia to propaganda drugiej strony. Gdyby tak było, to już by się wycofali z lekko podkulonym ogonem.
3. To kluczowy i historyczny moment dla Polski. W skrajnie negatywnym scenariuszu może nas czekać zagląda i anihilacja. W pozytywnym pozycja międzynarodowa Polski może radykalnie wzrosnąć. Możemy zostać niekwestionowanym liderem Europy Środkowej, a tym samym ważnym ośrodkiem geopolitycznym, który będzie dla Berlina i Paryża równoważnym podmiotem, a na świecie w ogóle będzie się liczyć tzn. wejść do rozgrywek w I lidze. Co prawda raczej w dolnej części, ale obecnie jesteśmy gdzieś tak na przełomie II i III. Oczywiście, nie wszystko będzie zależeć od nas. Ale od decyzji jakie podejmiemy będzie zależeć nasza dalszą pozycja.
4. Jeżeli uda się ocalić Ukrainę jako suwerenne państwo, które nie stanie się ruską kolonią, to trzeba aktywnie ale i rozważnie wpływać na ich politykę, żeby stała się jak najbardziej propolska. Będzie to zresztą korzystne dla obu stron co chyba dzisiaj rozumie też duża część Ukrainy. Jakie mają alternatywy, właśnie widzą. Ukraina długi czas widziała w Niemczech żyranta swoich interesów. O Rosji to chyba w ogóle nie ma sensu mówić.
5. Albo uda się przekonać tzw. Stary Zachód do jednoznacznej, aktywnej postawy wobec Rosji albo trzeba podjąć szybkie i realne kroki na rzecz budowy środkowo-europejskiego bloku, który nie będzie wydmuszką tylko realnym sojuszem gospodarczo-militarnym.
6. Radykalne wzmocnienie militarne w ramach wszelkich dostępnych możliwości. Polityka jak najbardziej proamerykańska ale też stanowcza i uwzględniająca polski interes narodowy. Zakupiony sprzęt musi się znaleźć w Polsce natychmiast. Tak samo jak wszelkie inne, przyszłe zakupy muszą mieć realny i szybki termin realizacji. Zresztą jest to też w interesie USA. Plus oczywiście rozbudowa krajowej zbrojeniówki. W obecnych realiach chyba nikt normalnie myślący nie powie, że to zbędna zabawa i zabawki dla dużych chłopców. Bo i takie opinie w czasach względnego pokoju się zdarzały. Należy też ciągle i metodycznie wywierać wpływ przede wszystkim na Stany Zjednoczone ale i Wielką Brytanię oraz Francję odnośnie obecności ich wojsk w Polsce. Im więcej tym lepiej. Jest to zresztą też w ich interesie. Im dalej od ich granic uda się zatrzymać Putina, tym lepiej dla nich.
7. Ciągłe wywieranie wpływu na Niemcy i monitorowanie ich postawy. Ich polityka zagraniczna legła w gruzach i jest to chyba największy dla nich szok poznawczy po IIWŚ. Ale bardzo ważne jest co się na tych gruzach zbuduje. Bo na razie widać, że kompletnie nie mają pomysłu jak się odnaleźć w realiach radykalnej zmiany architektury bezpieczeństwa w Europie. Gdyby nie daj Boże do głosu doszła tam opcja prorosyjską to będzie katastrofa.
Sorki za ewentualne błędy, zwłaszcza jeśli chodzi o "polskie ogonki". Piszę z telefonu.

