E.T. napisał(a):bert04 napisał(a): Paradoksalnie to Kościół Katolicki ma największe szanse na zdobycie się na taką interpretację, gdyż z trzech głównych kierunków ma największe możliwości interpretacji Biblii nie odchodząc od własnej doktryny. Oczywiście realnych szans na to nie ma, chwilowo, jeżeli nawet rozwodnikom nie można wyjść bardziej naprzeciw niż to się obecnie robi. Niemniej tam, gdzie priotestanci mają Biblię a prawosławni Ojców, tam KRK ma Urząd Nauczycielski Kościoła, który już przy dzieciach nieochrzczonych zrobił małą teologiczną rewolucję lat ostatnich. A przy ewolucji praktycznie jest tylko o mały krok za nauką tylko, ograniczając się do teologicznego minimum, na tej samej podstawie. Możliwość więc jest. Tylko chęci brak.
Tylko pytanie, czy te możliwości są dla KRK opcją, która pozwoli im zachować indywidualną tożsamość- zarówno w sensie uwiarygadniającej ciągłości tradycji, co do której coraz trudniej wraz z takimi zmianami przekonywać, wciąż odwołując się jednak do objawienia zawartego w Biblii, jak i co do wyróżnika, który będzie stanowił jakąś wyraźną opcję wyboru odbiegającą od religijnie coraz mocniej indyferentnego mainstreamu. KRK ma tu raczej ograniczone możliwości działania i jego opcje to albo marginalizacja przy zachowaniu tożsamości, albo zanik przez rozmemłanie tego, co go wyróżnia.
Powiedzmy, że jest to bardziej możliwość techniczna, niż realna. Tutaj dużo wody w Tybrze by musiało upłynąć a jeden Franciszek wiosny nie zrobi. LGBT byłoby niejako na samym końcu, po generalnym odpuszczeniu sobie zafiksowania na kwestiach około-seksualnych. Pierwszym musiałoby być skończenie z tegologią anty-antykoncepcyjną. Gdyż tutaj KRK zjechał z katolickiej teologii celowości do faryzejskiej teologii środków*. Przez co wychodzą takie potworki jak sakramentalizacja składania płynów cielesnych w ściśle określonych miejscach płci przeciwnej, i żadnych innych.
Zresztą, była inna droga na pewne, nazwijmy to, rozluźnienie pośladków w kwestii gejów i innych odchyleń. KRK ma bardzo wyrozumiały stosunek do nałogów czy chorób psychicznych, w sensie, że odbierają one wolną wolę i w ten sposób umniejszają winę ewentualnych czynów. Nawet nie trzeba określać, czy homoseksualizm jest chorobą, czy genetycznym odchyleniem, czy jakąś inną przypadłością, nawet medycyna tu jeszcze nie podała jednolitej wykładni. Wystarczyłoby określić, że owszem, homoseksualizm jako coś "do wypróbowania" jest nadal naganne, ale że osoby jednoznacznie homoseksualne nie mogą nic za to. I jeżeli nie są zdolne do zachowania celibatu (co dotychczas jest jedyną opcją), to cóż, trudno. To nie byłaby akceptacja homomałżeństw, oczywiście, ale przynajmnie jakaś ograniczona akceptacja zachowań homoseksualnych. Jako nie podlegających w pełni wolnej woli. A tu KRK ma stanowisko ambiwalentne, z jednej strony akceptuje, że bycia homoseklualistą się nie wybiera, z drugiej strony często traktuje homosekualistów, jakby tak było. Jakby homoseksualistą stawało się od nauczania dżenderowatego w przedszkolu i można było z niego wyleczyć terapią konwersyjną.
(*nawiązuję tu do znanych przykładów, że w teologii faryzejskiej, ponoć, można było ominąć zakaz podróżowania w szabat, jeżeli do grzbietu osła przytroczyć taboret)
InspektorGadżet napisał(a): ostatnio jako brałem udział jako w widz w konferencji n.t. homoseksualistów chrześcijan, brali w niej udział jakieś protestantki, liiberalna katoliczka, starokatolik i ks. Blaza. i generalnie można podsumować to w ten sposób "św. Paweł pisząc o homo nie pisał pod wpływem Ducha" "Mylił się bo nauka i psychologia w tej materii mają inne zdanie" "pisał o czym innym". Zadawałem krytyczne uwagi ale nikt nie raczył ich przeczytać i zadać prelegentom ;C. Jedynie ks. Blaza nie mydlił ludziom oczu i mówił o akceptacji i pomaganiu takim ludziom a nie zmianie doktryny
Wbrew pozorom jest to całkiem logiczny punkt wyjścia. Przypomnę tutaj fragmenty 1 Kor 7: "10 Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! 11 Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony. 12 Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala!". Jak widać, św. Paweł czasem wypowiadał się jako św. Paweł a czasem jako przekaźnik woli Pana. W tym kontekście można też traktować osławione 1 Tym 2, 8nn. "Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam" i cała reszta tekstu wyraźnie jest nakazami św. Pawła. Z odwołaniami do Adama i Ewy, ale już nie do Jezusa.
Oczywiście otwarta jest kwestia, które tekty św. Pawła traktować tak a które siak. I jest niebezpieczeństwo chciejstwa, tzn. że będziemy te teksty traktować dosłownie, które pasują pod z góry założone tezy. Ale z drugiej strony to sam św. Paweł tę furtkę otworzył. W sumie przed Twoim tekstem nie myślałem o tym z tej strony, dzięki, że nasunąłeś mi tę myśl.
Cytat:Ostatnio jednemu sedewakantyście dowodziłem tego że niewierny może dostąpić zbawienia na podstawie pism Piusa IX
A ja pamiętam, jak swego czasu na forum katolika jego krótkotrwały moderator xman dowodził, że Dekret dla Greków zasadniczo zaklepał sprawę i że podpada on pod dogmat nieomylności papieskiej.
Cytat:Jestem przeciwny takiej narracji. Bóg nie może w ten sposób legitymizować falszywych wierzeń
Sobie niewiele robię z tego, czy jesteś takiej narracji przeciwny. Ja już okres odejścia od kościoła mam za sobą. I jedno wiem, że chociaż w tamtym okresie było mi bardzo daleko do Kościoła, to nadal miałem głębokie przekonanie, że ateizm nie jest alternatywą. Wynikało to z różnych doświadczeń, nazwijmy to, metafizycznych. I nawet po powrocie nigdy nie miałem już przekonania, że tylko wykładnia KRK na temat metafizyki świata jest jedynie słuszna. Bóg działa jak chce, nie oglądając się na to, co tam uczeni duchowni spisali w różnych Młotach na Czarownice czy innych opasłych dziełach.
Dragula napisał(a): (...) Tyle, że z czasem zacząłem w to wątpić i w końcu zupełnie przestałem w to wierzyć. Tak jak za dzieciaka z czasem przestajesz wierzyć w to, że odpowiednio mocno podrzucony kamień nigdy nie spadnie na ziemię
No coś ty, Newtona nie czytałeś? Odpowiednio szybko rzucony kamień będzie okrążał Ziemię, a jeszcze moczniej to nawet ją opuści na stałe. Wprawdzie siła ramienia do tego nie starcza, ale już oglądanie kanałów NASA czy SpaceX pokazuje, jak to się robi. Właśnie twoja niewiara w tamto wydarzenie jest bardziej nieracjonalna, niż odwrotnie.
Zdradzę Ci moje największe metafizyczne doświadczenie. Dawno dawno temu bert, a w zasadzie żona berta, mieli znajomą. Która, poza różnymi dorywczymi pracami, robiła jakieś wróżby. Kiedyś do nas przyszła, powróżyła, poszła. Jej wróżby były OK, nic specjalnie złego. Potem znajomość się urwała, a małżeństwo berta zaczęło się sypać. Dużo by tu opowiadać, w sumie jednak sprowadza się do tego, że bert zaczął łączyć 2+2 i zakładać, że tamto przypadkowe wydarzenie i pasmo nieszczęść po tym ma jakiś związek przyczynowo skutkowy. Nie powiem, co potem było, dość że bert i żona berta przeszl przez to, zarówno przez racjonalistyczne jak i nieco mniej racjonalistyczne działania. I nadal są razem, jakieś 20 lat później.
Do tej pory możesz wzruszyć ramionami i powiedzieć "Ot urojenia berta, psychologizuje coś, co ma racjonalne powody, może jakieś modły mu pomogły psychicznie ale to wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć". No więc usiądź wygodnie. Może 10 lat później moja żona spotyka tę wróżkę na ulicy. Okazuje się, że mieszkała w mieście urodzenia mojej żony, przypadek, wiem. Ale co jeszcze ważne, ta kobieta zaczyna od przepraszania, że tyle złego nam wyrządziła. Nigdy jej osobiście nie obwinialiśmy, ani przed nią, ani przed wspólnymi znajomymi. Nigdy nie rzucaliśmy tekstem o jakimś "rzuceniu uroku" czy złemu życzeniu czy czemuś innemu, wstydziliśmy się nawet przed sobą do tego przyznawać, że ją obwinialiśmy. A tutaj kobieta sama z siebie niepytana mówi, że nas przeprasza, że chciała na nas zło sprowadzić...
Tak, teraz możesz się śmiać, ale dla mnie to wystarcza.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

