bert04 napisał(a): Tak, wiem, można to zracjonalizować. Tak samo jak upadanie meteorytów można zracjonalizować, że to kamienie niedostatecznie wysoko rzucane przez jakichś Dragulów. No bo kto by pomyślał, kamienie z Nieba, śmiechu warte.
Te kamienie z nieba są jednak właśnie bardzo ładnie zracjonalizowane, wytłumaczone i w ogóle, w sposób mający istotne praktyczne konsekwencje. I na tym polega zasadnicza różnica między nimi, a "rzucaniem uroków".
Zresztą dziwię się, że argumentujesz tutaj tą wątpliwą logiką (w rodzaju "nauka już się wielokrotnie myliła"), którą wykorzystują antyszczepy strasząc szczepionkami (jak i wszelkie maści pseudonauka strasząca tym czy tamtym). To, że Dragulowe "kamienie rzucane" można przedstawić tak, że będą wyglądać na potoczny pogląd, którego błędności dowiodła nauka nijak się ma do kwestii rzucania uroków. Jak się naukowo rzucanie uroków wyjaśni, to będą podstawy do wykazywania, jakie to niedowiarstwo w uroki było błędne. Argument z rzucania kamieniami zupełnie się do tego nie nadaje.
bert04 napisał(a): Bardzo przypominasz mi teraz Dr. Kibnera z "Inwazji Łowców Ciał" (1978), który do ostatniej chwili uważał, że jego przyjaciele te wszystkie tajemnicze zdarzenia sobie tylko wymyślili, że to po prostu zbiór urojeń, histerii, halycunacji zbiorowych i prostych przypadków.
Nie znam. Ale pod rozwagę: zauważ, że to zawsze (poza przypadkami jakiejś naprawdę ciężkich zaburzeń, gdzie pacjent zaczyna wygadywać rzeczy kompletnie absurdalne) jest zdarzenie i wytłumaczenie w oparciu o dostępną w kulturze narrację. I tylko narrację, bo poza jej dostępnością nie ma żadnych powodów, by się na niej opierać (czyli: takie rzeczy się gada i tylko z tego powodu nawiązuje się do nich: bo są gadane przez kogoś z przekonaniem). Ona po prostu jest, tak jak napisy przy piosenkach w filmikach typu "misheard lyrics": wystarczy trochę dopasować i już słyszymy w piosence Behemota, że "łyżwiarz wie, że kotek zakopał prezent".
A jak się człowiek naczytał tych wittgensteinów i myśli w kategoriach praktycznej użyteczności ram pojęciowych, w jakie ujmujemy rzeczy, to łatwo dostrzega w podobnych narracjach coś na kształt Lakoffowskiej metafory, której użyteczności jednak nie wykazano, zadowalając się samym jej powabem, logiką tej narracji zgrubnie pasującą do sytuacji, o jakiej się mówi (zresztą w filozofowaniu też mamy do czynienia z takimi bezużytecznymi metaforami, np. przy opowiadaniu o matematyczności Wszechświata). "Łyżwiaż wie, że kotek zakopał prezent" też ma swój powab, ale to typowy mem, który się jedynie powtarza, a nie robi z niego żadnego użytku. I podobnie jest z narracjami dot. tych wszystkich rzekomo nadnaturalnych zjawisk- zero użyteczności, za to można je sobie powtarzać i być pod ich wrażeniem.
All cognizing aims at "delivering a grip on the patterns that matter for the interactions that matter"
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315
(Wszelkie poznanie ma na celu "uchwycenie wzorców mających znaczenie dla interakcji mających znaczenie")
Andy Clark
Moje miejsce na FB:
https://www.facebook.com/Postmoralno%C5%...1700366315

