Czytałem reportaże. W tych Tuwach i Jakucjach w praktyce zrealizował się jakiś anarchoindywidualizm. Ludzie żyją sobie kompletnie obok państwa, prawie bez interakcji z nim.
Mówiąc prościej propedegnacja deglomeratywna załamuje się w punkcie adekwatnej symbiozy tejże wizji.

